Optymalne lunety dla wymagających

Przegląd wartościowych lunet obserwacyjnych zaczynam od najciekawszego moim zdaniem działu: bardzo dobrych instrumentów dla wymagających użytkowników. Jak dla mnie właśnie obejrzenie i porównanie lunet tej klasy było największą korzyścią ze spotkania w Nysie. Wydaje mi się również, ze właśnie z budżetem 7000-8000 zł liczy sie wielu zaawansowanych obserwatorów.

Jeszcze do niedawna suma ta wystarczała na zakup najdroższych lunet, dziś dla osob dla których cena nie odgrywa roli zaprojektowano lunety wybitne (przeglad), o wielu unikalnych cechach. Jednak właśnie ok. 8000 zł moim zdaniem wystarczy by kupić świetną lunetę uniwersalna do profesjonalnych obserwacji na wiele lat. Musimy się oczywiście pogodzić z pewnymi ograniczeniami.  dotyczacymi rozpoznawalności marki, niedoborów adapterów do digiscopingu, bądź użycia powszechnionych już w XXIw technologii i rozwiązań. Dodatkowo, w ostatnich 2 latach ten segment cenowy obfitowal w debiuty i stał sie niezwykle konkurencyjny, a zatem uzyskujemy najbardziej wysrubowany stosunek jakości do ceny. Mamy więc do wyboru ulepszone, dobrze znane i rozpoznawalne marki, budżetowe wersje czołowych producentów, jak i najlepsze produkty nowych czy mniej znanych firm. Nie powiedziałbym jednak, że decydujemy sie na jakieś wyraźne kompromisy. Niekoniecznie tracimy też na jakości obrazu czy odporności na warunki terenowe. Raczej po prostu dokładnie wiemy co i jak często obserwujemy, czego potrzebujemy, a za pozostałe aspekty płacić nie musimy. Zakupimy zatem niezły torcik sporo oszczędzając na wisience.

Meopta Meostar S2 30-60×82 (8 000 zl)

Spośród dwóch trendów: do uzyskania wysokiej jakości obrazu kosztem krotności zooma (jak zrobili Swarovski i Leica) oraz zwiększenia jego krotności kosztem jakości obrazu (Zeiss),  Meopta postanowiła wcielić w życie obydwa te trendy. Zaoferowali oni klasyczny zoom 20-70×82 o małym polu widzenia w dolnym zakresie (45 st) rozszerzającym się stopniowo przy zwiększaniu powiększenia do 63 st. Co ciekawe, udało się im utrzymać bardzo wysoką jakość obrazu nawet przy powiększeniu 70x. Obraz co prawda, był nieco mniej ostry niż w topowych lunetach przy powiększeniu 60x, ale widać było jednak więcej niż u konkurencji. W głównej mierze właśnie z tego powodu polecałbym tą opcję tym obserwatorom, którzy potrzebują okazjonalnie większych powiększeń, np. do odczytów obrączek.

Wbrew pozorom, w codziennym liczeniu stad oraz przeglądaniu i wyszukiwaniu rzadkości, to właśnie większe pole widzenia, a także komfort obserwacji ma finalnie większe znaczenie niż tylko powiększenie. Dla osób, które właśnie tego potrzebują, dostępna jest konfiguracja 30-60×82. Jest to absolutnie zjawiskowy okular o polu 66 stopni i wyjątkowej ostrości w całym swoim zakresie. W porównaniu z 20-70x ma on jednak wyraźnie większa dystorsję, czyli wykrzywienia na brzegach pola widzenia są widoczne, zwłaszcza podczas ruchu panoramicznego. Co ciekawe, okulary Meopta po zakupie taniego pierścienia można stosować w lunetach ze standardem astronomicznym 1,25 cala. Biorąc pod uwagę, że tradycyjne zoomy astro są znacznie słabsze, warto o nich pomyśleć, jeżeli interesujemy się też astrobserwacjami i używamy teleskopów albo chcemy wymienić zoomy w lunetach takich jak Omegon, Celestron czy Pentax.

Naprawdę warto zainteresować się tą kosztującą ok. 8 000 zł lunetą. Jeśli nie jesteście jednak do końca pewni, który okular warto wybrać, to osobiście polecam 30-60, a 20-70x pozostawić raczej do niszowych zainteresowań. Cechą Meostar jest absolutny (!) brak aberracji chromatycznej. Jest ona nawet niższa niż we fluorytowej Kowie; o lunetach Wielkiej Trójki nawet nie wspominając. Osiągnięte to zostało dwiema metodami: doskonałą korekcją i obniżeniem transmisji w zakresie najkrótszych fal światła, co niestety zaowocowało nieco bardziej żółtym na tle konkurencji obrazem. Wydaje mi się, że jest to najistotniejszy aspekt, na który warto zwrócić uwagę przy oglądaniu tej lunety i podejmując decyzję o przyszłym zakupie.
Można też robić zdjęcia telefonem przez lunetę: Meopta oferuje adaptery do mocowania popularnych smartfonów.

Nikon Monarch ED 30-60×82 (8 200 zl)

Jest jedną z tegorocznych nowości optycznych. Za stworzeniem tej lunety stoi najwyraźniej warta zgłębienia, grubsza historia. Ja odkryłem ten model niespodziewanie, kiedy na prośbę  kolegi szukałem dobrego zoom’a astronomicznego. Znalazłem wówczas okulary Nikon zoom, które nie pasowały do żadnej z lunet Nikona, a były to wtedy: RAIII (obecnie Prostaff), Fieldscope i EDG. Niedługo potem zestawy Nikon Monarch pojawiły się już w ofercie sklepów amerykańskich, a nawet brytyjskich. Stało się więc faktem, że luneta Fieldscope zostanie wkrótce zastąpiona inną, lepszą wersją. Pierwotnie Nikon Monarch miała być lunetą hybrydową złożoną z trzech odrębnych części: obiektywu (82 i 60mm), pryzmatu (na wprost i pod kątem 45 stopni) oraz okularu (szerokokątnego z dwoma rodzajami zoom’u: 20-60 i szerokokątnego 30-60). Ten model, o ile w ogóle pojawił się w dostawach, nie zagościł na rynku na długo. Został zdjęty z ofert po kilku miesiącach.
Luneta, która obecnie widnieje na rynku zbudowana została według klasycznego schematu: z tubusu zawierającego obiektyw i pryzmat oraz 3 okularów do wyboru. Podczas pobytu w Nysie, mieliśmy do testowania wersję 60 i 82mm oraz wszystkie 3 okulary. Jeśli chodzi o ogólne wrażenie, to moim zdaniem, jest to bardzo udany instrument -nowocześnie wyglądający oraz bardzo estetyczny pod względem wykonania. Nikon Monarch jest wyraźnie mniejszy od wersji Fieldscope. Podobnie jak u jego poprzednika, okular znajduje się nieznacznie poza osią obiektywu. Zachowana została również duża śruba ostrości na tubusie, ale w nowej lunecie dodatkowo dopracowana została także jej mechanika (obecnie pracuje znacznie precyzyjniej). Z tego, co czytam w specyfikacji, ma ona wbudowany mechanizm różnicowania prędkości obrotów: na szybki na początku oraz na wolny na końcu. System ten działa tak dobrze, że nie udało mi się dostrzec tej innowacji, lecz zauważyłem jedynie to, że ostrzenie przebiega niesamowicie gładko, szybko i precyzyjnie.
Co do jakości obrazu, to jest to absolutny fenomen. Nikon wykonał dużo świetnej pracy konstrukcyjnej, wychodząc od bardzo małego i słabego okularu zoom 20-70x oferowanego w modelu Fieldscope, do ogromnej soczewki okularowej, która ułatwia prowadzenie obserwacji. Jestem przekonany, że będzie ona również ułatwiać digiscoping. Podsumowując, zdecydowanie najbardziej godny polecenia jest okular 30-60, o polu widzenia 55-65 stopni. Na drugi miejscu uplasowałbym zoom 20-60, który ma znacznie mniejsze pole widzenia (40-55 stopni), ale jest on o wiele bardziej przystępny cenowo. Okular stałoogniskowy, o powiekszeniu 38x z polem 66 stopni, jest oczywiście zjawiskowy i godny polecenia. Jeśli szukamy lunety w konfiguracji stałoogniskowy, to kupowanie lepszej lunety niż Nikon Monarch ED czy Kowa 77 nie ma po prostu sensu. Jest doskonale!
Przy cenie wynoszącej ok. 8000 zł, Nikon Monarch ED skazany jest na porównanie z Meopta Meostar HD. Nikona charakteryzuje większa waga, ale jest on o kilka centymetrów krótszy. Dodatkowo, wykazuje wyraźniejszą aberrację chromatyczną na brzegach, ale pamiętajmy, że ma też mniejsze pole od lunety S2. Mimo tego, że jest to wciąż bardzo niski poziom, to jednak z pewnością akceptowalny, bo wyższy niż w Kowa czy Leica. Największa chyba wadą systemu Monarch jest brak u niego jakichkolwiek adapterów do podłączenia aparatu czy telefonu. Biorąc pod uwagę krótki żywot tej serii, sytuacja ta może potrwać jeszcze kilka dobrych lat. Jak dla mnie poważną wadą lunet Nikona jest też to, że każda seria ma inny zestaw wymiennych okularów. Do tego po raz kolejny mamy sytuację taką, że nowsza seria nie kontynuuje mocowania poprzednika. Tak bylo z RAIII – Prostaff, teraz z Fieldscope – Monarch ED. To niestety oznacza, że jeśli tylko Nikon wymyśli nową lunetę, to żadne akcesoria ze starego zestawu nam się nie przydadzą, a dodatkowo w razie jakichkolwiek kłopotów z gwarancją będzie dużo trudniej znaleźć zamienniki. Ta polityka oczywiscie nakierowana jest na uśmiercenie rynku wtórnego. Trudno jednak by użytkownicy byli jej zwolennikami.

Zeiss Conquest Gavia 30-60×85 (8 500 zl)

Zeiss Conquest HD Gavia

fot. Alicia Martin Lopez

Według producenta luneta została wymyślona i zaprojektowana dla ptasiarzy, dlatego zmniejszono masę lunety, użyto okularu zoom 2x o imponującym polu widzenia 57-79 st oraz udostępniono ją wraz z akcesoriami do digiscopingu. Jest w całości produkowana w Japonii i weszła na rynek latem 2016, a w Polsce pojawiła się na początku 2017 roku. Miałem w ostatnich miesiącach okazję jej dłużej używać.

Cechą charakterystyczną tej lunety jest pokrycie czarna, niezbyt wysokiej jakości gumą, gumowany pierścień ostrości w tubusie, który chodzi bardzo precyzyjnie. Swoim wyglądem nie zachęca niestety do zakupu jednak wykonanie mechaniczne i jako obrazu są na bardzo dobrym poziomie. Szerokokątny koular o bardzo atrakcyjnym zakresie 30-60x jest bardzo dobrze wykonany i przyjemny w obsłudze. Jakość obrazu przy powiększeniu 60x nie jest jednak doskonała i wydaje mi się, że luneta wypadłaby znacznie korzystniej z okularem 25-50x. W takiej konfiguracji Gavia byłaby moim zdaniem w stanie nawiązać równorzędną konkurencję ze Swarovski ATS. Producent starał się jednak najwyraźniej wyjść na przeciw mniej wymagającym pod względem jakości obrazu obserwatorom, dając w zamian większy zasięg. Przy powiekszeniu 60x luneta traci nieco na ostrosci a aberracja chromatyczna staje się bardziej wyraźna. Wciąż jednak wiecej widać przy powiększeniu 60x niż 50x więc nie jest to zupelnie pozbawione sensu.

Łatwo można też robić zdjęcia przez lunetę. Pod odkręcaną muszlą oczną znajduje się tam standardowy gwint T2 (52/0.75mm) umożliwiający łatwą adaptację do digiscopingu.

Zeiss Gavia jest kompatybilny z okularami Baader Hyperion 14 i 17mm wymaga jednak użycia adaptera bagnetowego. Obecnie wyceniana jest na ok. 8500zl co stawia ją w bezpośredniej konkurencji z Nikon Monarch i Meopta Meostar. Gavia jest moim zdaniem znacznie od nich brzydsza. Z tego co wiem od użytkowników Meostar, Meopta z czasem traci nieznacznie na precyzji mechanicznej, czego w Zeissie nie zauważyłem. Gavia ma większe pole widzenia od nich obu. Mniej zażółcony obraz niż Meostar ale wyraźnie więcej nieostrości i AC na najwyższym powiększeniu. W porównaniu z Nikonem traci na ostrości na najwyższym powiększeniu, AC jest chyba jednak na podobnym poziomie, za to okular i obiektyw znajdują się w jednej linii co niektórym osobom znacznie ułatwia celowanie w ptaki. Ponadto adaptacja do digiscopingu przez pierścień T2 wydaje się w Zeiss bardziej przemyślana.

Kowa 25-60×77 (9 000 zl)

Od kilku lat z powodzeniem używam większej Kowy 88 mm. Mniejsza siostra jednak dopiero niedawno trafiła w moje rece. Kowa 77 jest o 1500 zł tańsza niż 88, a wiec z zoomem 25-60 kosztuje obecnie ok. 9 000. Według producenta obiektyw nie zawiera kryształu fluorytu jak w wersji 88, lecz redukcja aberracji chromatycznej ma być zapewniona dzięki powłokom XD. Porównując stojące obok siebie wersje 88 i 77 z zoomem 25-60x nie byłem w stanie zauważyć różnicy. Dopiero przy 60x można z trudem dopatrzyć się większych nieostrości i śladów AC na brzegach pola widzenia, czego nie było w Kowa 88. Trochę większe różnice widać po założeniu extendera x1,6. O ile w Kowa 88 obraz jest wciąż bliski doskonałości, w Kowa 77 pojawiają się wady. Ta konfiguracja jednak jest nadal w pełni używalna. Brawa dla Kowy!

Najistotniejszą moim zdaniem cechą Kowy 77 są mniejsze rozmiary niż standardowych lunet 80mm (korpus: 318mm długości i 1330g) i kompatybilność z akcesoriami Kowa lini premium. Jest zatem bardzo ciekawa alternatywa dla mniejszych lunet premium 65 mm. Przy nieco niższej cenie, podobnej masie ma wyraźnie większą średnicę, więc będzie aż o 30% jaśniejsza niż 65 mm. O ile jest znacznie większa od najlepszej małej lunety, Leica Televid 65, to różnica w stosunku do najpopularniejszej Swarovski ATS 65 jest juz nieznaczna, zaś od najnowszego ATX jest już znacznie mniejsza. Kupując używane, mniej popularne obecnie okulary 20-60x lub 30x, za 7500 zł możemy więc mieć bardzo poręczną lunetę poglądową 30×77 z krystalicznym obrazem. Zachowujemy też możliwość przejścia dokupienia fantastycznego zoomu 25-60x, użycia akcesoriów do digiscopingu czy zastosowania konwertera TCx1.6. Jest to więc bardzo dobra luneta dla osób, które szukają małej albo o stalym powiększeniu. Ze względu na jakość obrazu nie miałbym najmniejszych nawet wątpliwości by wybrać Kowa 77 zamiast jakiejkolwiek lunety 65. Pozostaje oczywiście pytanie, czy jest wystarczająco mała dla turysty i czy nie lepiej dołożyć do Kowa 88 mm jeśli się ostro przeczesuje zbiorniki.

Posted in Lunety, Sprzęt and tagged , , , , , , , , , , , , .

4 Comments

  1. Swietny artykuł. Kiedy kontynuacja o top topie lunet 🙂

    Odp: Pracuje nad tym 🙂 kivirovi

  2. Bardzo fajne zestawienie. Sam całkiem niedawno jako początkujący ptakolub poszukiwałem szkła dla siebie. Musiałem wykonać podobną pracę u podstaw. Oczywiście wszystkie głosy na świecie wskazują na Swarka 95. Jednak zdecydowanie nie chciałem rujnować się aż tak brutalnie. Oczywiście nie odpuściłem testów. W jednym ze sklepów w Szwajcarii miałem przyjemność przetestować zestawienie lunet w tym rodzinę ATXów Swarovskiego – co prawda w terenie zurbanizowanym. Niestety Ci którzy twierdzili ze Swarek 95 to sprzęt referencyjny, mieli rację.
    Mimo wielu rozterek, finalnie u mnie padło na Razora HD 85. Dlaczego? W pierwszej kolejności to dobre doświadczenia z lornetkami Vortexa – użytkuje do dziś z powodzeniem. Gwarancja. Jakość obrazu w stosunku do ceny. Dość głośno było swego czasu o problemach Razora z eksploatacją lunet w mrozie. Jednak Vortex jakoś rozwiązał ten problem – testowałem osobiście. Sama jakość obrazu, materiałów, detali wykończenia odbiega od Swarka, czy Leica. Jednak cena jest przekonująca. W ciągu ostatniego pół roku pojawiły się nowe modele Razorów HD, o bardzo zbliżonych walorach optycznych, za to stare modele równie dobre, można wyrwać w bardzo dobrych cenach.

  3. Kupując okazyjnie rok temu Kowa TSN-773 nie zdawałem sobie, że stanę się jednym z bardzo nielicznych, jeśli nie jedynym użytkownikiem tego modelu w Polsce :mrgreen:

    Kiedy rozglądałem się za lunetą chciałem, żeby spełniała następujące warunki:
    – powiększenie do 60x (jednak czasem się przydaje ;))
    – pole widzenia jak najszersze (wiadomo, że w zoomie zawsze jest kompromis) : miałem Opticrona ES 80 z okularem 32x i było super, tylko powiększenia czasem brakowało, znowu w późniejszym Nikonie 82 ED szerokość pola to porażka…. Pod tym kątem „kompromisem” jest Swarovski ATX (teraz używam go w pracy), gdzie szerokość pola widzenia połączona jest ze świetnie działającym powiększeniem 70x, jednak jest daleeeko poza zasięgiem mojego portfela.
    – szkło ED/HD/XD/FL czy jak tam jeszcze się ono nazywa 😉
    – poręczna obudowa: Opticron ES jest duży, Nikon 82ED, mimo, że cięższy to trochę krótszy, przez co łatwiej go do plecaka spakować. Swarovski ATX 95 do lekkich i poręcznych nie należy (coś za coś)

    Brałem pod uwagę różne modele, aż raz trafiłem na portalu „alledrogo” na właśnie Kowę 773 z okularem zoom 20-60x za niecałe 5 tys. łącznie ze statywem (!). Właściciel mieszkał na drugim końcu Polski, więc ciężko było pojechać ją obejrzeć. Poprosiłem go o więcej zdjęć sprzętu i kartę gwarancyjną. Okazało się, że luneta ma 4 lata, nie była zbyt długo używana, a właściciel rok wcześniej skończył „przygodę z ptakami” i luneta tylko mu wadzi w szafie 😉 Równolegle wypytałem o sprzęt znajomych prasiarzy (w tym kiviroviego – dzięki za opinie! ) i okazało się, że nikt tego modelu nie miał w rękach. Postanowiłem jednak kupić czego absolutnie nie żałuję!

    Luneta jest krótka (minimalnie krótsza niż Hawke Endurance 68ED), waży 1,9 kg z okularem i w pokrowcu. W połączeniu z nowo nabytym węglowym Manfrotto 190 zestaw nie ciąży na plecach tak jak cięższy statyw z Opticronem, Nikonem, a tym bardziej z ATX95. Łatwo można ją spakować do plecaka, razem z lornetką i termosem (latem z butelką wody), co jest dużym plusem, kiedy jadąc bądź wracając z terenu masz do załatwienia coś nieptasiego (np. jakieś drobne zakupy).
    Minusem jest tutaj pokrowiec, trochę za luźny, a rozpięcie zamka przy obiektywie zajmuje więcej czasu niż odpięcie guzika (Opticron, Swarovski) lub rzepa (Nikon 82, Hawke), ale to chyba jedyny minus tej lunety.
    Ostrość ustawia się za pomocą podwójnego pokrętła, co przy większych powiększeniach jest dużym plusem (choć wcześniej lubiłem i w sumie wciąż lubię duże pokrętło, takie jak jest w Nikonie i w Swarku).
    Pole widzenia pozytywnie mnie zaskoczyło mnie szerokością – dużo szersze niż w Nikonie 25-75x, Opticronie SDL 20-60x i Swarovskim ATM 20-60x i ostrością prawie do samego brzegu. Wiadomo, że nie jest to szerokokątna 30-tka (kocham tamto pole widzenia), ani nawet szerokokątny zoom, ale spodziewałem się „węższej rury”. Obraz już na pierwszy rzut oka ma „ciepły”, lekko żółtawy odcień (raz patrzyłem przez Kowę 883, która stałą obok Swarka i też pamiętam takie wrażenie – albo Swar przeniebieszczał albo Kowa przeżółcała). Mnie to nie przeszkadza, bo lubię świat w „ciepłych kolorach” 😉 a moja żona (też ornitolog) powiedziała, że nie lubi patrzeć przez lunety z „zimnym” odcieniem 😉
    Rzuca się też w oczy niesamowita rozdzielczość i brak AC (jeśli nawet jest to minimalna). Na powiększeniu 60x wiadomo, jest nieco ciemniej, głębia ostrości jest dużo mniejsza, ale dzięki podwójnemu pokrętłu nie jest ona problemem.

    Porównując z Nikonem 82 ED, Kowa 77 jest mniejsza, krótsza i lżejsza. W ostrości najbardziej różnicę na największym powiększeniu (duży plus w stronę Kowy). Ogólnie obraz jest co prawda bardziej żółty, ale ma za to szersze pole widzenia, a na niższych powiększeniach rozdzielczość jest też lepsza niż w Nikonie.

    Porównując ze Swarovskim ATM 80 HD również z okularem 20-60x, Kowa jest minimalnie krótsza, za to Swarek jest lżejszy. Obraz w Swarku jest jaśniejszy, za to Kowa ma lepszą rozdzielczość nawet na 60x (!) do tego podwójne pokrętło pozwala precyzyjniej ustawić ostrość. Swarek ma odcień niebieski, a Kowa żółty o czy pisałem wcześniej. Pole widzenia w Kowie jest zdecydowanie szersze, dopiero na 60x jest podobne. Swar miał na brzegach pola niebiesko-fioletową obwódkę (podobnie jak ATX95).

    Podsumowując Kowa 773 to wg mnie połączenie lekkiej i poręczniej lunety o świetnej optyce i bardzo dobrze działającym powiększeniu 60x. Jest też poważną konkurencją (nawet przy obecnej cenie) dla Swarovskiego ATM/ATS 80 HD (ze zwykłym zoomem 20-60x).

  4. Pingback: Lunety dla wymagających. – wzrokowiec.com

Comments are closed.