Orzeł cesarski na Podkarpaciu

Marzec moim zdaniem upłynął w cieniu obserwacji orła cesarskiego na Podkarpaciu.

Tego rzadkiego ptaka udało się zaobserwować, udokumentować i oznaczyć  Wojciechowi Guzikowi.

„Pogoda była nienajlepsza, 18 marca rano, kiedy wybraliśmy się w teren z Danielem Stasiowskim. Średniej wielkości drapola, mniej więcej wielkości myszołowa, zauważyłem gołym okiem z ok. 350 m. W pierwszej chwili nie zwrócił mojej uwagi. Gdy znaleźliśmy się bliżej, zdecydowałem, że sprawdzę go jednak lornetką i wtedy zauważyłem, że ptak jest dość jednolicie ciemno ubarwiony i ma żółty dziób. Skojarzył mi się z orlikiem, ale wydawało się to za wcześnie, bo orliki pojawiają się tu zazwyczaj z początkiem kwietnia. Kiedy podchodziliśmy bliżej, ptak zaczął się obracać, ujawniając swoją masywną sylwetkę z mocnym dziobem i stało się jasne, że to może być coś ciekawego. Kiedy zobaczyliśmy piękny łaciaty wzór na skrzydle, w okolicach dużych i średnich pokryw oraz na zakończeniach lotek III rz. mimo odległości i nienajlepszych warunków oświetleniowych było jasne, że to orzeł cesarski! Gdy podeszliśmy jeszcze bliżej, ptak wzbił się w powietrze, pozwalając tym samym uwiecznić się w locie.

Tu muszę się przyznać, że w pewnym sensie wyczekiwałem tego gatunku u siebie właśnie w tym okresie, gdyż na słowackiej stronie birding.sk można zauważyć, że szczyt ilości obserwacji tego gatunku w najbliższych lęgowiskach na Słowacji przypada właśnie na marzec.

Używam aparatu Canon EOS 70D z obiektywem Canon 400mm f/5.6. W celach identyfikacji ptaka sprzęt jak zwykle spisał się na piątkę z plusem. Oczywiście fajnie by było mieć wtedy ze sobą jasny obiektyw o dużej ogniskowej, ale taki obiektyw dużo waży (i kosztuje) i w czasie dłuższych spacerów byłby balastem. Dodatkowo, taki nieporęczny obiektyw gorzej sprawdziłby się w czasie dokumentowania szybkich i małych wróblaków (na czym spędzam mnóstwo czasu) – to raczej sprzęt do foto-czatowni lub do obserwacji stacjonarnych. Jako osobie nieposiadającej lunety, właściwie jedynie tego sprzętu zabrakło mi w czasie obserwacji, aby się w 100% ptakiem nacieszyć.”

MZ: Możliwości rozszerzenia palety sprzętu Wojtka mogłyby być następujące: pełnowymiarowa luneta, kompaktowa luneta lub duża lornetka. W przypadku zakupu jakiejkolwiek lunety to nie ona sama, ale statyw staje się głównym dodatkowym obciążeniem w terenie. Ponieważ Wojtek fotografuje dużo i często sprzętem bez stabilizacji obrazu, statyw mógłby się przydać nie tylko od święta. Duża luneta natomiast znalazłaby zastosowanie raczej przy stacjonarnych obserwacjach nad wodą lub w słabym oświetleniu. Do małej, używanej tylko sporadycznie lunety, wystarczyłby może nawet stabilizowany nóżkami monopod. W przypadku zamiany obecnie używanej, standardowej lornetki 10×42 na dużą (np. 15×56) statyw nie byłby w ogóle potrzebny. Jednak najprawdopodobniej duża lornetka znacznie gorzej by się sprawdziła przy częstszych niż orłów, obserwacjach wróblaków. W tej sytuacji chyba najbardziej bym polecał właśnie małą lunetę, np. Delta Optical ED2 15-45×65 ED (1700 zł) lub Pentax PR 15-45×65 ED (3900 zł).

Posted in Polish Bird Fair.