Ptaki i góry- fotografia Marka Skrucha

Marek Skruch w terenie

Fotografia przyrodnicza i monitoring ptaków

Będąc w terenie, fotografuję nie tylko ptaki. Interesuje mnie przyroda jako całość i fotografuję zarówno ptaki, jak i ssaki, a także mniejsze stworzenia z bezkręgowcami włącznie. Prócz tego kwiaty, rośliny i ogólnie pojęty pejzaż.  Jednakże większość moich wypraw wiąże się z ptakami. Są to zarówno amatorskie obserwacje, jak też terenowe prace ornitologiczne, które realizuję w miarę różnych projektów, takich jak np. Monitoring Rzadkich Dzięciołów (OTOP). W trakcie wykonywania badań terenowych to nie ja decyduję o miejscu, w które jadę, choć na ogół są to góry, najczęściej Beskid Niski i Bieszczady. I cieszę się, że tak jest, gdyż góry zawsze szczególnie mnie pociągały. Można więc powiedzieć, że wyspecjalizowałem się w fotografowaniu ptaków żyjących przede wszystkim w górskich lasach i na tamtejszych terenach otwartych. Co nie oznacza, że nie bywam także w innych środowiskach, np. nad różnymi wodami.

Fotograf analogowy

Fotografuję od czasu, kiedy wpadł w moje ręce Zenit E z obiektywem Helios 58/2. Miałem wówczas jakieś 12-13 lat. W domu była prowizoryczna ciemnia, w której wraz ze starszym bratem wywoływaliśmy negatywy i wykonywaliśmy powiększenia. Bardzo szybko zainteresowałem się fotografią krajobrazu i przyrody. Pamiętam swoje pierwsze zdjęcia saren wykonanych wspomnianym wyżej zestawem. Kiedy pokazałem zdjęcie mojemu tacie, rzekł tylko: „marnowanie kliszy”. Oczywiście, wynikało to z faktu, że sarny zajmowały znikomy procent powierzchni kadru. 🙂 Minęło ładnych kilka lat i kupiłem swój pierwszy teleobiektyw i zająłem się fotografią przyrodniczą, w tym fotografowaniem ptaków.

Można powiedzieć, że obecnie zajmuję się nimi po równo. Mam to szczęście, że często mogę łączyć obie te rzeczy, wykonując np. terenowe prace ornitologiczne, w trakcie których należy także udokumentować stwierdzenia ciekawszych gatunków ptaków czy też ich siedliska.

Od kliszy do matrycy

Pierwszym moim teleobiektywem był Jupiter 200/4. Dość szybko zaopatrzyłem się w telekonwerter 2x. Wówczas dopiero mogłem zająć się bardziej poważnie fotografowaniem płochliwych zwierząt. Przez moje ręce przewinęło się potem kilka manualnych teleobiektywów z mocowaniem na gwint M42 (Orestegor 300/4, Tokina RMC 400/5.6, zwierciadlany MC ZM 500/8) i kilka analogowych korpusów: Zenit E, Zenit TTL (ten miał już pomiar światła przez obiektyw i wspominam to jako spory postęp w stosunku do poprzedniego modelu – co dziś może wydawać się tak oczywiste, że aż śmieszne), Ptaktica MTL-5B, Pentax ME Super (mam go do dziś), Pentax ZX-5n. Wybór Pentaxa podyktowany był tym, że najłatwiej było podczepić pod korpusy tej marki obiektywy z gwintem M42, które wówczas posiadałem. Jakieś 11 lat temu kupiłem swoją pierwszą lustrzankę cyfrową (Pentax K100D) i do dziś jestem w tym systemie. Oczywiście w miarę starzenia się korpusów wymieniałem je na nowsze modele. Miałem wiec kultowe K10D, K20D no i K5 i K3II, których używam dziś. Wraz z nabyciem pierwszego cyfrowego body kupiłem też pierwszy teleobiektyw z autofokusem – Pentax DA 55-300/4-.5.8. Służył mi ładnych kilka lat. Na pewno zakup teleobiektywu Pentax DA *300/4 ED IF i TC 1,4x był dla mnie przełomem. Różnica w jakości zdjęć jest nieporównywalna do tego na co pozwalają budżetowe obiektywy typu (55)70-300/4-5.6. Tani zoom wydawał się przyzwoity optycznie ale tylko do czasu, kiedy nie zostałem „zepsuty” przez jakość zdjęć z porządnej stałki.

Mój sprzęt

Body:

  • Pentax K-3 II
  • Pentax K-5

Obiektywy:

  • Pentax DA*300/4 ED IF SDM
  • Pentax HD DA AF Rear Converter 1.4x AW,
  • Sigma 10-20/4-5.6, Sigma Art 18-35/1.8
  • Pentax DA 18-55/3.5-5.6 WR, Pentax F 50/1.7, Pentax FA 77/1.8 Limited
  • Pentax A 28/2.8, Pentax M 135/3.5

Akcesoria:

  • Statyw Velbon Sherpa 250R z głowicą PH-157Q
  • Lampy (raczej nie zabieram w teren): Metz 48 AF 1 i Metz 52 AF 1
  • Filtry polaryzacyjne i UV, siatka maskująca, smartfon z nawigacją,
  • Lornetka Delta Optical Forest II 8×42 i Luneta Celestron Ultima 65 18-55×65 WP kątowa

Mobilny zestaw fotgraficzny

Najczęściej obserwuje i fotografuje w promieniu kilku-kilkanatu kilometrów od domu. Zdarza sie, ze kilkadziesiąt, kiedy jadę w Beskid Niski, czy ponad 100, kiedy jadę np. w Bieszczady. Plecaka fotograficznego nie mam. 😉 Mam zaś Torbę fotograficzną Lowepro Nova 190 AW oraz Lowepro Toploader Zoom55 AW II. Kiedy idę w teren z nastawieniem na fotografowanie ptaków, ssaków itd., biorę ten drugi, 300/4 i któreś małe szkiełko (np. stałkę 28 mm) do fotografowania landszaftów. A kiedy idę z nastawieniem na landszafty biorę czasem tę większą torbę z paroma krótkimi obiektywami. Sprzęt na urlop zabieram ten sam. Ograniczam się tylko w liczbie obiektywów. Biorę na ogół teleobiektyw, szeroki kąt i portretówkę.

Jakość i mobilność

Kiedy szukałem dobrego teleobiektywu brałem pod uwagę Sigmy 50-500/6.3 i 150-500/6.3. Przeważyła jednak jakość optyczna DA*300/4, który nawet z TC 1.4x jest znacznie lepszy od wspomnianych Sigm. Poza tym 300/4 jest mniejszy, lżejszy i bardziej pancerny. Gdyby pojawił się Tamron 150-600 z mocowaniem PK to pewnie bym go brał pod uwagę. Jest wyraźnie lepszy od starych Sigm. Ale te wymiary i waga…

Sprzętowe dylematy

W moim teleobiektywie 300/4 brakuje mi niekiedy szybkości AF oraz ogranicznika zakresu pracy AF np. od 3 metrów do nieskończoności. Tryb ciągły AF mógłby być nieco lepszy aniżeli jest to w Pentaksie K-3 II. Jest calkiem przyzwoicie, jednak do do topowych korpusów konkurencji jeszcze trochę brakuje.

Z tego powodu owszem, miewałem mysli o zmianie systemu, ale przechodziło mi, kiedy tylko zaczynałem patrzeć na ceny. W podobnej cenie co body K-3 II mogłem dostać np. częściowo plastikowego Nikona D7200 czy całkiem plastikowego Canona 80D. Żaden z tych apatarów nie jest moim zdaniem tak dobrze wykonany jak Pentax – pancerny i porządnie uszczelniony. Rowniez gdybym chciał kupić teleobiektyw 300/4 ze stabilizacją do Canona lub Nikona, to też zapłaciłbym sporo więcej niż za DA*300. Co zyskałbym? Może ciut lepszy AF i dostęp do większej liczby używanych szkieł. Bywa, że chciałbym mieć dłuższe i jaśniejsze tele oraz korpus z wyższym używalnym ISO. Ale wiem, ze wiązałoby się to z koniecznością dźwigania w terenie kolejnych kilogramów, więc na razie takich zachcianek nie spełniam. Zresztą względy finansowe dość skutecznie mi w tym pomagają. 🙂

Pełna klatka – zalety i ograniczenia

Topowy korpus FF i teleobiektyw typu 400/2.8 czy 600/4 to na pewno marzenie większości fotografów przyrody. Z pewnością korpus FF pomógłby mi w fotografii okolicznościowej (śluby, chrzty itp.), którą się także zajmuję. Miałbym do dyspozycji wyższe używalne ISO, mógłbym uzyskać lepsze rozmycie tła itd. Jednakże korpus FF przy fotografowaniu ptaków wymagałby podpięcia do niego dłuższego teleobiektywu. A to nie idzie w parze z małymi gabarytami i wagą. Pelna klatka to także większa rozpiętość tonalna matrycy. Szczególnie w fotografii krajobrazu rzecz dość istotna. Dziś w Pentaxie już jest FF, więc gdybym tylko chciał i mógł kupić to nic nie stoi na przeszkodzie. Miałem go w rękach może przez kilkadziesiat sekund i podobał mi się. Chciałbym go kiedyś dokładniej obejrzeć. Myślę, że gdybym pobył z nim dłużej polubilibyśmy się, nawet pomimo że waży z 200 g więcej niż K-3. 🙂 Jak na razie i APS-C daje radę w fotografii jaka uprawiam; zwłaszcza, że obserwujemy w ostatnim czasie spory postęp w rozwoju właściwości matryc fotograficznych. Póki co przy moim sposobie fotografowania ptaków korpus APS-C i kompaktowy teleobiektyw wydaje się być dobrym kompromisem rozmiaru i ceny.

Lokalna przyroda

Chyba jak każdy fotograf przyrody, marzę o tym, by nie być ograniczanym przez czas i pieniądze i móc fotografować bez końca przyrodę w jakimś fotograficznym raju. 😉 A poważnie, to zawsze cieszy wykonanie dobrego zdjęcia gatunku, którego albo się jeszcze nie sfotografowało, albo wykonało mu się jedynie dokumentacyjne zdjęcie. Gatunków takich mam jeszcze sporo i zapewne nie starczy mi życia, by je wszystkie uwiecznić na matrycy mojego aparatu. Na pewno orzeł przedni jest jednym z nich. W zasadzie nie  fotografuję ptaków drapieżnych na nęciskach, więc szanse na wykonanie naprawdę dobrego zdjęcia orła przedniego mam znikome. Bardziej nastawiam się na sukces w wykonaniu dobrych zdjęć takich gatunków jak:  żołna, włochatka, pluszcz i wiele innych.

Moje ulubione miejsca

Generalnie lubię miejsca dzikie, jak najmniej tknięte ludzką cywilizacją. Miejsca, w których można spotkać wiele rzadkich gatunków ptaków i innych zwierząt. Ważne są dla mnie także walory krajobrazowe tych miejsc. Tereny górzyste – tak – ale nie tylko. Bardzo często penetruję podmiejskie pola i zagajniki czy koryta rzek w obszarze miast. Przyczyna jest prozaiczna – tam jest najbliżej i można wyskoczyć na kilkadziesiąt minut z domu, żeby coś ciekawego zobaczyć czy sfotografować. A jak uczy doświadczenie interesujące gatunki ptaków są nieomal wszędzie, nie tylko gdzieś w głębi prastarych puszcz.

Dobra fotografia to nie tylko technika

Fotografia idealna, czy też może lepiej zbliżona do ideału, (który jak wiadomo nie istnieje ;-)) musi przykuwać uwagę odbiorcy poprzez nagromadzenie w sobie kilku cech, takich jak poprawność kompozycji kadru, ciekawe zestawienie kolorystyczne, wyjątkowość sytuacji, klimat i akcja.  Nie zawsze musi się to wiązać z perfekcyjną jakością techniczną, choć ta w ptasiej fotografii jest szczególnie pożądana. Wszystkie wymienione rzeczy są istotne w mojej ocenie. Ocena końcowa zdjęcia jest zawsze sumą tych składników.

Sprzęt w chwilach próby

Było wiele takich sytuacji, zwłaszcza że fotografuję często w ciemnych górskich lasach, że sprzęt nie dawał rady… Kiedyś np. próbowałem sfotografować młode kobuzy latające nisko ponad lasem. Mój sprzęt nie dał rady. Nie wiem czy gdybym miał sprzęt z lepszym autofokusem to uzyskałbym lepsze rezultaty. 🙂 Szybkość tych ptaków jest niesamowita! Wiele razy brakowało światła i użytecznych wysokich ISO, np. przy fotografowaniu ruchliwych dzięciołów białogrzbietych w pochmurny dzień w zwartej, ciemnej buczynie. Długo też nie miałem satysfakcjonującego mnie zdjęcia strzyżyka. Niby nieraz miałem go już w kadrze, był dostatecznie blisko ale jego ruchliwość i przebywanie w gąszczu sprawiały, że wciąż wychodził nieostry lub mało widoczny.

W poszukiwaniu drapoli

Na pewno do najciekawszych dni obserwacyjnych mogę zaliczyć dzień, w którym brałem udział w poszukiwaniu gniazd orlików krzykliwych w Górach Sanocko-Turczańskich. Przez pół dnia obserwowaliśmy z kolegą liczne orliki, a nawet orły przednie, ale nie udawało się zlokalizować miejsca ich gniazdowania. W końcu udało się mniej więcej określić miejsce w lesie, gdzie może być gniazdo. Teren, jak to w górach, niezwykle trudny, a my przeczesujemy las ze wzrokiem utkwionym w koronach drzew. Jednakże bez rezultatu. Pojawiła się rezygnacja. Słońce zbliżało się już ku zachodowi, gdy wreszcie spostrzegliśmy orlika lecącego z gryzoniem do gniazda. Czym prędzej poszliśmy w tamtym kierunku i zanim zapadły ciemności, udało nam się zobaczyć wyrośniętego młodego orlika krzykliwego na gnieździe.  Satysfakcja niesamowita! Oczywiście później kolega wyznaczył w tamtym miejscu strefę ochronną.

Innym razem gdzieś w Beskidzie Niskim siedziałem nieruchomo przez dłuższą chwilę, próbując sfotografować jarząbka. Udało mi się to zresztą uczynić. Jednakże tuż po tym niewątpliwym sukcesie jakiś wewnętrzny głos kazał mi zerknąć w lewo w kierunku pobliskiej grani. Zobaczyłem tam sylwetkę niedźwiedzia, który na krótką chwilę pojawił się w wolnej od drzew luce w gęstym młodniku. Z oczywistych względów nie próbowałem iść za nim w celu wykonania mu zdjęcia…

Wybrałem się kiedyś z żoną na popołudniowy spacer po wałach nad Wisłoką w Jaśle. W pewnym momencie zobaczyłem przelatującego nisko nad wałem derkacza. Nie spodziewałem się, że spotkam ten gatunek nieomal w środku miasta. Oczywiście nazajutrz o poranku byłem tam ponownie w celu sfotografowania go. Ludzie spacerujący i biegający po wałach trochę dziwnie na mnie patrzyli, kiedy leżałem w trawie. Ale co tam. Najważniejsze, że zrobiłem zdjęcia. 🙂

Sukces i satysfakcja

To czy się osiągnęło sukces w fotografii przyrodniczej bądź się go nie osiągnęło, zależy od założeń, jakie nam przyświecają. Jeżeli za miarę sukcesu uważamy zdobywanie nagród w najlepszych konkursach, ukazywanie się naszych prac w uznanych wydawnictwach itd., to musimy liczyć się z poświęceniem na nasze działania znacznie większych środków, bez uciekania się do rozwiązań kompromisowych. Ale chyba nie o to w tym chodzi, żeby być najlepszym, żeby o nas pisały gazety i internety. 😉 Według mnie istotne jest przekonanie, że nasze działania przynoszą jakąś korzyść przyrodzie, np. jej poznawaniu i propagowaniu w społeczeństwie wiedzy o niej poprzez nasze zdjęcia i obserwacje. Mogę powiedzieć, że w takim znaczeniu jakiś tam niewielki sukces osiągnąłem.

Sporą satysfakcję daje mi udział w dużym i rozłożonym na 5-6 lat projekcie, jakim jest zbieranie danych do Atlasu Ptaków Małopolski, który przygotowywany jest przez zespół ornitologów pod kierunkiem dra Kazimierza Walasza. Moje dane pozyskane w terenie przekazuję także do Komitetu Ochrony Orłów, którego jestem członkiem. Zdjęcia wykonane przy okazji prac terenowych są wykorzystywane w różnych materiałach i wydawnictwach. Daje mi to poczucie, że mój czas i wysiłek na coś się przydają. Ponadto takie zdjęcia posłużyły mi do zorganizowania dwóch indywidualnych wystaw fotografii przyrodniczej. Jest to na pewno jakiś sposób na przybliżenie ludziom dzikich zwierząt i propagowania ochrony zasobów przyrodniczych.

Plany na przyszłość

Chcę nadal robić to co robię. Mając już jakieś doświadczenie i znając teren, w którym działam, powinienem uzyskiwać coraz lepsze efekty. Egzotyczne wyprawy na pewno kuszą. Ale będąc realistą, wiem, że mogą to być tylko epizody wobec moich dotychczas realizowanych wyzwań. Na szczęście mam w sobie coś, o czym pisze Adam Mickiewicz w naszej epopei narodowej…

 

 

 

„…Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba,

Że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba…”  😉

Posted in Ludzie, Sprzęt, Sprzęt fotograficzny and tagged , , , , , , , , , , , , , , , , .