Test fotograficzny lunety Delta Optical Titanium 65ED II

W tym mini-teście postaram się pokazać, czy relatywnie niskim kosztem da się osiągnąć przyzwoite efekty w fotografowaniu przez lunetę Delta Optical Titanium 65 ED II. Muszę na początku zastrzec, ze jestem amatorem, który obserwacją ptaków zajmuje się rekreacyjnie, a nie profesjonalnym ornitologiem. Dotyczy to zarówno wiedzy, jak i ma swoje odzwierciedlenie w używanym sprzęcie. Jeśli drogi Czytelniku jesteś w podobnej sytuacji, możliwe, że niektóre z poniższych uwag mogą okazać się dla Ciebie przydatne.

W poszukiwaniu lunety

Kiedy zacząłem szukać lunety, jak i już post factum, natrafiłem na zgodne opinie, że korzystanie z niej sporo zmienia w obserwacjach, także tych amatorskich. Tak więc, jeśli Wam chodzi po głowie luneta – potwierdzam, że tak jest. Co mnie skłoniło do zakupu Delty? Generalnie szukałem budżetowego sprzętu, który zapewni jak najlepsze efekty w stosunku do ceny. To klasyczne podejście, gdy musimy się pilnować z wydatkami, a niestety lunety bywają bardzo drogie i dla wielu osób taka kwota nie jest wcale „budżetowa”. Brałem pod uwagę również inne tańsze lunety, np. Celestrony Ultima 80, (kosztujące poniżej 800 zł), ich możliwość przy powiększeniu na 60x można obejrzeć np. tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=lnVej00jjwY. Ostatecznie stwierdziłem, że lepiej troszkę dołożyć na sprzęt z elementem niskodyspersyjnym i dobrym okularem zoom – a taka jest mała Delta.

Świat przez lunetę

Luneta Delta Optical Titanium ED II zoom

fot. Paweł Miśko

Tutaj garść uwag bardziej z myślą o osobach, które do tej pory nie lunetowały ptaków, a jedynie korzystały podobnie jak ja, z lornetki czy aparatu z teleobiektywem. Przed kupnem DOT 65, używałem zestawu lornetki БПЦ-5 8×30 oraz lustrzanki Sony α580, najpierw ze stosunkowo tanim telezoomem Sigma 70-300 APO, a następnie po okazyjnej cenie pojawiła się zabytkowa Sigma XQ 5,6/400, która wysłała młodszą i mniejszą Sigmę na emeryturę. Taki zestaw – mam tu na myśli lustrzankę z tele – w mym odczuciu pozwalał już na identyfikację ptaków niekoniecznie będących tuż obok, jednak ograniczenia głównie z dystansem ptaków nadal pozostały. Użytkowanie lunety 15-45x (która wprawdzie nie jest mocarzem powiększeniowym) sprawiło, że mój zasięg i możliwości rozpoznania ptaków znacząco się zwiększyły. A jako, że większość skrzydlatych stworzeń i tak uczyłem się rozpoznawać na ekranie komputera z Collinsem obok lub też przesyłając swoje zdjęcia do bardziej doświadczonych osób, naturalną koleją losu była próba pogodzenia obserwacji i ich fotograficznej dokumentacji.

Fotografia przez lunete

Po zakupie lunety DOT 65 pojawił się pomysł uwieczniania obserwacji z wykorzystaniem przybliżenia, jakie daje luneta, a którego już brakowało w obiektywie o f = 400 mm. W zestawie z lunetą, którą nabyłem, znalazł się i adapter pod lustrzankę… zatem perspektywy tworzenia wspaniałych materiałów przyrodniczych stanęły otworem. Zachęciły mnie ku temu m.in. nagrania, które można znaleźć chociażby na YouTube, oczywiście nierzadko wykonane przy użyciu sprzętu wyższej klasy. Błyskawicznie przekonałem się, że wzrok obserwatora z lunetą sięga dalej, niż 16 megapikselowa matryca APS-C z obiektywem 400 mm. Charakterystyczne i odpowiednio duże ptaki można spokojnie rozpoznawać z kilkuset metrów, o ile nie przeszkadza nam np. rozgrzane powietrze. Oczywiście do tego jest nam potrzebna dobra stabilizacja lunety na odpowiednim statywie… i to z przykrością dla używanego przeze mnie Velbona DF-50 muszę jasno napisać. Poniżej przedstawiam jakich fotografii można oczekiwać używając zestawu z niższej półki cenowej.

digiscoping przez lunetę `delta Optical Titanium ED II zoom

fot. Paweł Miśko

Delta Optical Titanium II i  małpka Sony na maksymalnych 20 megapikselach – przykład możliwości w sprzyjających warunkach i z dystansu ok. 150 m. W niesprzyjających – np. pod światło – bywa trudniej i zdarza się, że zdjęcie nie udzieli odpowiedzi, co obserwujemy. Takie przypadki także notowałem i nie było ich mało.

Akcesoria do digiscopingu

Dochodzimy w tym momencie do konkretów, czyli do właściwego digiscopingu, jakkolwiek nie przepadam za używaniem angielskich słów, gdy nie jest to w 100% konieczne. Otóż miałem możliwość przetestować fotograficznie Deltę w następujących kombinacjach:

  1. dedykowany adapter + bezpośredni montaż lustrzanki Sony α580 pod okular lunety,
  2. kompakt Sony DSC-W810,
  3. telefon Nokia C-5 przyłożona pod okular lunety.
  4. lustrzanka Sony z obiektywami przyłożona do okularu lunety:
  • Pentacon 2,8/29 mm,
  • Pentacon 1,8/50 mm,
  • kit Sony DT 3,5-5,6/18-55 mm SAM II,

Nie używałem żadnych montaży pozwalających na sztywne przymocowanie aparatu z obiektywem do okularu, za wyjątkiem przypadku z adapterem. Adapter potrzebuje przejściówki z mocowania T2 (dla niewtajemniczonych: gwint m42 x 0,75 –  jest to inny skok gwintu, niż mają obiektywy m42) na dany system, w moim przypadku Sony α/ Minolta.

Digiscoping i zoom w lunecie

W niektórych przypadkach obraz powie nam więcej jak tysiąc słów, więc przejdźmy teraz do tego, co nam wyszło ze wspomnianych połączeń. Zacznijmy od dedykowanego adaptera. Zdjęcia nie są kadrowane ani obrabiane, za wyjątkiem pomniejszenia ich rozmiaru.

Zdjęcia z krzyżówką ukazują, co potrafi taki zestaw na powiększeniu 15x (1/250 s., 400 ISO) oraz na ok. 30x (1/200 s., 400 ISO)…

Digiscoping czy teleobiektyw

Jeszcze dla porównania podobny widok w zestawieniu alfa 580 z adapterem przez lunetę (po lewej) contra z Sigmą XQ 400 mm (po prawej, proszę wybaczyć źle dobrany balans bieli czy naświetlenie):

 

Choć luneta z adapterem daje większe powiększenie, to co mogę stwierdzić – jest ono bezużyteczne. Znamienne jest też światło – luneta + adapter osiągnęły ten efekt przy 1/250 s., natomiast przy Sigmie naświetlano 1/640 s, czułość stale 400. To porównanie nam pokazuje, że adapter tak na dobrą sprawę nie nadaje się do bezpośredniego podłączenia lunety pod okular. Jak dla mnie wybór między lunetą z adapterem, a lustrzanką – nawet z tanim telezoomem – jest jasny. Do czego więc się nadaje ów adapter? Dobre pytanie!

Digiscoping z lustrzanką i obiektywem

Powróćmy do naszych krzyżówek i zobaczmy, jak daje radę na nich szerokokątny Pentacon 29 mm na f = 4, migawka 1/400 s., oraz Pentacon 50 mm przy f = 2,8 lub 4 i czasie naświetlania 1/250 s.,czułość – 400 ISO. Jak widać, centrum kadru wyraźnie lepsza niż połączenie puszki z adapterem, ale nie jest to jakość, która byłaby dla mnie zadowalająca.

 

Zdjęcia przez (stary) telefon

Zobaczmy jeszcze na szybko Nokię C-5, aparacik telefonu komórkowego przy przysłonie 2,4 dobrał czas naświetlania 1/252 s:

Ostrość gdzieś po lewej się trafiła, ale kto nie widzi, to informuję, że w centrum mamy myszołowa. W praktyce trafienie poprawnie ostrości z małego ekranika bez AF oraz choć bez prostego adaptera ociera się o przypadek.

Phonescoping, Delta Optical Titanium ED II i Nokia C-5

Fot. Paweł Miśko

Ostrość gdzieś po lewej się trafiła, ale kto nie widzi, to informuję, że w centrum mamy myszołowa. W praktyce trafienie poprawnie ostrości z małego ekranika bez AF oraz choć bez prostego adaptera ociera się o przypadek.

Digiscoping lustrzanka czy aparatem kompakowym

Tak wygląda pan kos przy powiększeniach 15x, 45x oraz przy pomocy alfy 580 z sonowskim kitem na f = 40 mm.:

Na niższych powiększeniach jest moim zdaniem wcale nieźle. Widać, jednak że przy powiększeniu 45x kos uzyskuje barwną aurę niemal do oglądania w 3D. W tym miejscu napomnę, że wykonanie zdjęcia przy powiększeniu 40-45x staje się dość trudne. Mam tu na myśli aparacik przyłożony do okularu lunety. W praktyce relatywnie łatwo było mi je wykonać przy powiększeniach lunety 15-25x, przy 35x nadal bywa to wykonalne.

Problemy digiscopingu

Aparacik nie zawsze orientuje się, gdzie należy ustawić ostrość, a przy słabym oświetleniu robi się już wyraźnie gorzej (rzekłbym, że wręcz niedostatecznie). Powyżej przedstawione zdjęcia z sonowskiego kompaktu zostały wybrane spośród wielu mniej udanych ujęć. Oprócz nich powstały też i słabsze i niezadowalajace. Niemniej, jeśli warunki oświetleniowe są przyzwoite, robiąc kilka ujęć kompaktem, można trafić ładny kadr dokumentacyjny. Zwracam uwagę, że często potrzeba wykonania kilku ujęć, np. takich, aby AF ustawił ostrość w różnych miejscach – później, oglądając powiększenia na komputerze okazuje się, że w wielu przypadkach jest inaczej niż się można było spodziewać – szczególnie, jeśli „po drodze” znajdują się różne gałęzie czy inne obiekty.

Digiscoping kompaktem czy zdjecia lustrzanką

Chciałbym jeszcze pokazać jak się ma kompakt Sony DSC W810 z lunetą do lustrzanki Sony α580 z Sigmą 400 mm. Poniżej widzimy po lewej stado gąsek przez lunetę (pełen kadr) na powiększeniu ok. 30x przy ogniskowej kompaktu 5mm (w praktyce – powiększenie 1,1x wg aparatu). Po prawej natomiast wykadrowane i połączone plany – wycinek z DSC-W810 oraz fragment z matrycy  α580:

Efekt – luneta + małpka na 20 megapikselach potrafią dać większe powiększenie niż 400 mm podpięte pod alfę, nawet czytelne, jednak nie oszukujmy się – tani kompakt nie robi rewelacyjnych jakościowo zdjęć. W tym celu polecam chętnym zainteresowanie się lepszymi kompaktami.

Powyższe zdjęcie daje pełen wycinek z DSC-W810 oraz fragment pełnego wycinku z matrycy  α580. Efekt – luneta + małpka na 20 megapikselach potrafią dać większe powiększenie niż 400 mm podpięte pod alfę, nawet czytelne, jednak nie oszukumy się – tani kompakt nie robi rewelacyjnych jakościowo zdjęć. Zainteresowanym polecam raczej rozejrzenie się za lepszymi kompaktami.

Tani digiscoping, a tania lustrzanka

Mała przygoda z małpką Sony, którą pożyczyłem na potrzeby niniejszego teściku podpowiada, że część ograniczeń leży po stronie sprzętu. Nie ma się co oszukiwać, lecz Sony DSC-W810 z tak upchaną liczbą pikseli nie robi wybitnych zdjęć. Widać to także gdy fotografujemy przez lunetę, w pewnym momencie dalsze powiększanie obrazu nie ukazuje nam większej liczby szczegółów – obraz wygląda prawie jak olej na płótnie. Cóż, taki urok tanich kompaktów, gdzie liczba pikseli pełni bardziej rolę reklamową, niż daje praktyczną użyteczność.

Natomiast jak się ma użyteczność małego Sonego z lunetą do większego Sonego z teleobiektywem. Jeśli nasz cel jest dość statyczny, a sytuacja oświetleniowa sprzyjająca – zrobienie poprawnego zdjęcia małpką nie wymaga zbyt wiele czasu, choć jak pisałem, warto cyknąć kilka zdjęć i sprawdzić, czy aby na pewno AF zadziałał jak byśmy chcieli. Idąc na żywioł w gorszych warunkach, mogłem w domu przekonać się, że zdjęcia są mało czytelne… Sięgając po lustrzankę, sytuacja jest oczywiście zgoła inna – to my możemy zadecydować o wszelkich parametrach, o tym, gdzie padnie ostrość… stara Sigma nie ma AF i mi taka sytuacja odpowiada – szczególnie, gdy ptak jest daleko lub leci za przeszkodami typu gałęzie. Choć nadal, strzelając seriami, lustrzanka z obiektywem bez AF nie zawsze da nam to, czego oczekujemy, to jednak jestem o wiele spokojniejszy, że uda się zarejestrować obraz niż w przypadku małpki z lunetą. Ot – uprzednio ustawioną lustrzankę szybko przystawiam do twarzy, korekta ostrości, kilka ujęć, szybki podgląd… Tego, czego mi brakuje w alfie, to klinów i mikrorastera, jak w analogowej lustrzance.

Krótko mówiąc – z lustrzanki z tele uzyskuję więcej udanych zdjęć niż z małpki przyłożonej pod lunetę.

Adaptery, adaptery…

Niniejszy mały teścik miał udzielić odpowiedzi na pytania – czy da się, a jeśli tak, to czym, za pomocą budżetowych środków – zrobić dokumentację fotograficzną przez lunetę Delta Optical Titanium 65 ED II. Zdjęcia powiedziały same za siebie. Natomiast moje osobiste zdanie – adapter oznacza w moim przypadku stracone 40 zł (bo za tyle był kupiony) lub zaoszczędzone 60 zł (w zależności od punktu widzenia). Fotografowanie za pomocą przyłożonej do lunety lustrzanki i innej optyki – niby da się, ale efekty, a zwłaszcza czasochłonność tego zabiegu nie sprawdzą się wzorcowo w warunkach polowych. Zaś kto ma kompakcik – ten niech używa, lecz z uwagą, że nie zawsze się udaje. Na taki aparacik warto wykonać prosty adapterek. Przykładowy sposób wykonania takiej „przejściówki” można zobaczyć np. tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=NfvdXvOj8YE .

Jest jeszcze jedna oczywista oczywistość w różnicy między lustrzanką z teleobiektywem, a lunetą z kompaktem: luneta dobrze się sprawdzi, gdy obiekt jest najlepiej nieruchomy… tymczasem ptaki, jak wiadomo, lubią latać 🙂 . Dlatego sam preferuję podwójny zestaw: do obserwacji luneta i lornetka, a do dokumentacji lustrzanka z tele. Wprawdzie oznacza to dodatkowy ciężar do taszczenia ze sobą, jednak pozwala na osiągnięcie odpowiednich efektów. Nagle przelatujące ptaki trudno uwiecznić zestawem luneta + aparat, natomiast stale gotowy aparat z teleobiektywem przewieszony przez ramię pozwala na dość sprawną i efektywną reakcję.

Dodatek, czyli DOT i smartfon

Obiecane wcześniej słowo w rzeczonym temacie. Jam ci tego nie robił, ale inni tak. Myślę, że przykład z bielikiem nagranym przez omawianą lunetę, przy powiększeniu 45x wg informacji podanych przez Autora nagrania, na smartfonie LG G3, który obejrzeć można o tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=wmCrgivOF8k jest obiecujący. Kto więc smartfonu używa, niech korzysta!

 

Paweł Miśko

Rekreacyjny obserwator amator. W chwili gdy to pisze, ma skromną życiówkę subtelnie przekraczającą 150 gatunków, a na domiar tego, próbuje zainteresować tematem uczniów w szkole, w której pracuje. Zamieszkuje Wielkopolski Region Ornitologiczny, gdzie podziwia dzierlatki, a próbuje polować na kszyki i inne podobne im sympatyczne gatunki, których na co dzień nie widać. Fotograficznie długo zwolennik analogowej fotografii, jednak uległ cyfrowej zmianie na potrzeby przyrodniczych (w tym ptasich) dokumentacji.

 

 

Posted in Lunety, Sprzęt, Sprzęt fotograficzny and tagged , , , , , , , , , , , , , .