Fotografia ptaków w lesie tropikalnym – Jacek Betleja

Moje ogólne uwagi jak przygotować się do robienia zdjęć w lesie tropikalnym oparte są o własne doświadczenia z Peru, Ugandy, Malezji i Sri Lanki oraz uwagi kolegów ze wspólnych wypraw i podpatrywanie ich zachowań w tym terenie.

Ja muzealnik

Pracuję jako ornitolog na etacie w Dziale Przyrody Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. Moja krajowa działalność polega na na organizowaniu badań ornitologicznych w regionie w ramach Górnośląskiego Koła Ornitologicznego, prowadzeniu własnych badań, pisaniu prac naukowych i opiekowaniu się zbiorami ornitologicznymi. Wyprawy zagraniczne z kolei, umożliwiają mi zebranie materiału w formie zdjęć jak i doświadczenia w rozpoznawaniu ptaków, w tym także takich które posiadamy w kolekcji muzealnej. Relacje z wypraw ornitologicznych jakie przygotowuję po każdej wyprawie prezentuję na spotkaniach GKO, które odbywają się w Bytomiu w Muzeum Górnośląskim. W ostatnich latach z reguły wyjeżdżam dwukrotnie w ciągu każdego roku na dłuższe wyprawy poza Europę, w okresie kiedy takie wyjazdy najmniej kolidują z moją pracą w terenie i w biurze.

Fascynacja egzotyką

Więcej przyjemności sprawia mi obserwowanie ptaków przez lunetę niż robienie zdjęć. Nie jestem więc fotografem, a zdjęcia ptakom robię w drugiej kolejności po obserwowaniu.  Zdjęcia kolorowych ptaków z tropikalnej dżungli to jednak wyjątkowa ozdoba każdego albumu ptasiarza wędrującego po świecie za ptakami. Być może krajowi fotograficy polujący w czatowniach na najlepszą kompozycję nie docenią tych w pospiechu i z trudem zrobionych zdjęć w gęstwinie lian, gałęzi i liści. Za to każdy kto zasmakował fotografowania z podchodu w warunkach lasu tropikalnego wie ile trzeba mieć szczęścia i jak trudno w takich okolicznościach przyrody wykonać perfekcyjne ujęcie.

Historia analogowa

Fotografowanie ptaków w epoce analogowej zacząłem od kultowego Zenita TTL. Nie zdążyłem jednak dokupić porządnego teleobiektywu i ograniczyłem się do robienia zdjęć na slajdach: krajobrazów i ptaków trzymanych w ręce. Później zdecydowałem się na system Minolty i do analogowego korpusu dokupiłem obiektyw Sigma 100-300mm. Jednak analogowe zdjęcia nie stały się moją pasją.

Początki w digiscopingu

Urzekła mnie dopiero rewolucja cyfrowa i od razu zdecydowałem się na rozpoczęcie przygody z digiscopingiem. Sprowadzony w roku 2004 z Niemiec Nikon P4500 był jak objawienie.  Było to też zaledwie 5 lat po jego odkryciu, co stało sie wielkim przełomem w obserwowaniu ptaków. Wspominam go z rozrzewnieniem mimo, że dziś wygląda juz bardzo archaicznie. Zrobiłem nim dziesiątki tysięcy zdjęć, głównie z przyłożenia do okularu lunety Swarovski AT 80, a potem AT 80 HD z okularem 30x, a także z rzadkim okularem 22x, który dawał niesamowite rezultaty w digiscopingu. Nadal mam ten zestaw choć aparat już leży zepsuty. To były wspaniałe czasy gdy jeden mały aparat otwierał olbrzymie możliwości i właściwie nie było dla niego alternatywy.

Lustrzanka to jest to

Radość z korzystania z nowej technologii była przeogromna. Teraz, po latach,  już niestety tak nie jest. Wkrótce później zdecydowałem się na lustrzankę cyfrową. Wybrałem system Sony bo dawał możliwość używania tańszych obiektywów, a stabilizacja matrycy miała zapewnić lepszą jakość. W sumie podczas przygody z Sony miałem trzy korpusy, Alfa 350, 450 i 580 i dwa obiektywy Sigma 500/7,2 APO  oraz Sony 70-400/4-5,6 SSM I. Korpusy i obiektywy sprawowały się dzielnie choć nie bez usterek. Zrobiłem nimi około 150 tys. zdjęć, ale wiadomo, że apetyt na lepszą jakość ciągle rośnie. W końcu w zeszłym roku zdecydowałem się na zmianę systemu i pod wnikliwej analizie wybrałem Nikona. Chciałem mieć zestaw w cenie nie większej niż moja luneta Swarovski ATX 95 i żeby był to zestaw firmowy. Nie chciałem kombinować z zamiennikami Tamrona czy Sigmy. Wybór padł więc na Nikona D500 i Nikkora 200-500/5,6. Zresztą właśnie ten zestaw był prezentowany w 2016 na pierwszych targach Bird Fair w Nysie przez fotografa Marka Dziedzica, który profesjonalnie opowiadał o zaletach tego zestawu i pokazywał jego możliwości. Byłem wtedy pod wrażeniem rzetelnej i bezstronnej argumentacji oraz prezentacji wiarygodnych porównań świadczących o jakości Nikona.

Co jest pierwsze: aparat czy lornetka

Lornetka (używam Swarovski EL 8X32) i lustrzanka z teleobiektywem o ogniskowej co najmniej 400 mm to obecnie podstawowy sprzęt ptasiarza. Ci jeżdżący w tropiki dzielą się na tych, którzy robią zdjęcia ptaków i takich którzy tylko używają lornetki. Ci ostatni musza polegac głównie na oznaczeniu podawanym przez przewodnika. Ptasiarze fotograficy mogą spokojnie przeanalizować zrobione zdjęcie i zweryfikować oznaczenie. Właśnie aparat jest bardzo ważny w nowych miejscach, gdzie większość gatunków obserwuje się pierwszy raz w życiu. Używanie jednoczesne lornetki i aparatu jest oczywiście kłopotliwe, bo zaraz po znalezieniu i wskazaniu ptaka trzeba się szybko zdecydować na jeden sprzęt. Wiele osób wybiera jako pierwsze zrobienie zdjęcia, co często okazuje się zbawienne bo zwykle ptak pojawia się tylko na krótko. W lesie tropikalnym ważne jest szybkie zrobienie ostrego zdjęcia co wymaga dużej wprawy w posługiwaniu sie sprzętem. Nie polecam zaczynania fotografowania ptaków właśnie od lasów tropikalnych bo moim zdaniem to najtrudniejszy teren do prowadzenia obserwacji i fotografowania. Konieczne jest przygotowanie się w kraju i opanowanie sprzętu w mniej wymagających warunkach.

Problem światła i przestrzeni

Na zagranicznych wyprawach zawsze staramy się zobaczyć jak najwięcej, co oznacza również odwiedzanie bardzo różnorodnych siedlisk. Środowisko w którym prowadzimy obserwacje w tropikach jest kluczowe ze względu na wybór sprzętu fotograficznego. Sawanna, busz, pustynia czy tereny podmokłe są dość łatwe do prowadzenia obserwacji. Jest tam jasno, jest sporo przestrzeni, z reguły nie ma ograniczeń w ustawianiu się do ptaka. Trzeba jednak przestawić się na to, że światło jest o wiele intensywniejsze, są większe kontrasty i trzeba stosować mocniejszą korekcję ekspozycji. Trzeba też odpowiednio dobrać balans bieli aby odwzorowanie kolorów było najbardziej zbliżone do tych widzianych gołym okiem. W tropikach automatyczny balans bieli zachowuje się zupełnie inaczej niż w naszych warunkach. Sytuacja dramatycznie się zmienia kiedy chcemy fotografować ptaki w wilgotnym lesie równikowym. Jest tam ciemno, wilgotno, ścieżki są wąskie, a możliwości ustawienia się mocno ograniczone, np. z powodu stromych zboczy w górskich lasach. No i przede wszystkim już kilka metrów od ścieżki gęstwina gałęzi i liści jest taka, że zobaczenie ptaka, nawet takiego którego przewodnik pokazuje palcem albo zielonym laserem jest zazwyczaj ekstremalnie trudne. Ustawienie ostrości autofokusem wymaga dużej wprawy i dobrego sprzętu. W takim środowisku należy się wdrożyć i wypracować własną technikę. Nie ma uniwersalnych rad, trzeba wypracować własne odruchy w relacji oko –  aparat – spust migawki. Wprawieni fotograficy w krajowych warunkach po kilku dniach powinni dać sobie radę i w tropikalnych lasach.

Wybór aparatu

Nie będę wdawał się w dyskusje jaki system czy korpus jest lepszy Nikon czy Canon albo jeszcze inny, bo to akademicka dyskusja o wyższości jednego nad drugim, jak przysłowiowych świąt. Najnowsze modele mają już wprowadzone technologie, które zapewniają coraz lepszą jakość zdjęć na ekstremalnie wysokich czułościach. A w lesie równikowym jest ciemno, bardzo ciemno – nawet w południe. Przy wyborze korpusu warto się kierować właśnie tą cechą. Oczywiście istotne są także takie cechy jak szybkość autofokusa i ilość zdjęć seryjnych, ale o tym fotografowie ptaków wiedzą już nim wyjadą w tropiki. Lustrzanka z dużym zakresem ISO i małymi szumami będzie bardzo wskazana jeśli chcemy uzyskać przyzwoite zdjęcia. Często stosowałem ISO, które wiele osób uważa za niedopuszczalne. Ale co zrobić jeśli minimalny czas to 1/100 s i więcej, przy obiektywie 500 mm, maksymalnie otwartej przesłonie 5,6 i ISO wchodzi na wysokie poziomy 32000. Nie ma rady – robimy zdjęcia przy takich parametrach aby wyszły nieporuszone. Lepsze takie zdjęcie niż sama obserwacja. Po lekkiej obróbce można uzyskać wystarczająco wyraźne zdjęcie w rozdzielczości ekranowej. Jeśli podnosimy obiektyw, żeby zrobić zdjęcie w koronach drzew to dochodzi nam kolejny problem – korekty ekspozycji. Trochę nieba w kadrze powoduje, że korekcja musi być często bardzo duża – 2EV i więcej. Korygowanie ekspozycji w tropikach potrzebne jest w dużo większym zakresie niż w warunkach krajowych.

Rozważania o pełnej klatce

Czy lustrzanka z pełna matrycą byłaby bardziej użyteczna w warunkach lasu tropikalnego, nie wiem. Nie miałem nigdy takiej lustrzanki. Fachowcy wypowiadają się, że ff ma mniejszą głębię ostrości i ładniejszy bokeh. Obraz 1:1 jest podobnej wielkości w ff i w aps-c, dx. Marek Dziedzic tłumaczył, że na jakość zdjęcia ma wpływ przede wszystkim korpus, a w nim: przetwornik analogowo-cyfrowy, oprogramowanie i matryca. Na czwartym miejscu jest dopiero obiektyw. Jeśli wybierzemy taki model lustrzanki w której elektronika i oprogramowanie jest z najwyższego modelu, a matryca jest nieco pomniejszona to nie stracimy wiele na jakości zdjęć, a znacznie zyskamy na cenie. Oczywiście jeśli nie jesteśmy nastawieni na robienie perfekcyjnych ujęć z idealnym tłem, bo wtedy nie możemy pozwolić sobie na kompromisy sprzętowe. To podejście sprawdziło się w moich zastosowaniach.

Każdy sprzęt ma wady

Słabe strony nowego sprzętu to bardzo, ale to bardzo rozbudowane menu, w którym gubię się za każdym razem gdy chciałbym coś pozmieniać. Podczas jednej z wypraw pomógł mi doświadczony Nikoniarz i właściciel Nikona D500. Za jego radą wybrałem jeden zestaw ustawień i tego się trzymam. Jestem zadowolony z jakości zdjęć i szybkości mojego zestawu. Od razu powiem, że warto zrezygnować z konwerterów do krótszych stałych obiektywów. Wypinanie konwertera na ścieżce w dżungli to dość niebezpieczne zajęcie i łatwo narazić się na uszkodzenie sprzętu i zabrudzenie matrycy. Wczesnym rankiem w wilgotnym lesie z wszystkich liści kapie woda.

Wybór obiektywu

Drugim istotnym zagadnieniem przy robieniu zdjęć ptaków  jest rodzaj obiektywu. Wybór podstawowego obiektywu jest bardzo istotny, bo prawdziwy ptasiarz ma tylko ten jeden obiektyw i nie przepina go na inny. Na otwartej przestrzeni jak wiadomo prawie zawsze brakuje ogniskowej w obiektywie. W lesie równikowym sytuacja bywa zgoła odwrotna: dość często zdarza się, że nawet 400 mm to za dużo. Często nie ma miejsca by się cofnąć bo na ścieżce stoją już inni obserwatorzy, las jest bardzo gęsty albo stromizna tak duża, że kolejny krok zakończyłby się tragicznie. Ja używam obiektywu zoom 200-500/5.6 i zdarzało się, że musiałem się cofać i skręcać obiektyw. Koledzy którzy mieli stałe 500 mm odpuszczali i opuszczali swoje „lufy”.  Duży obiektyw 500/4 będzie za to zapewniał lepszą jakość zdjęcia. Zdjęcie będzie bardziej ostre przy odwzorowaniu 1:1. Autofokus może też szybciej działać w tym obiektywie. Faktyczne różnice w jakości zdjęć trzeba porównać gdy są robione w tych samych warunkach i tym samym korpusem, a takich porównań nie jest wiele  w internecie. Ważne jest też skalkulowanie wagi i rozmiarów obiektywu 500/4 i zooma oraz ceny.

Inny sprzęt

Ja obiektywu podczas wyprawy nie przepinam, zresztą ma tylko ten jeden zoom 200-500/5.6. Używam więc też kompaktowego aparatu do dokumentacji ludzi, krajobrazów i ewentualnie digiscopingu. Obecnie jest to Olympus TG-4, który jest odporny na upadek z 1,5 m i na zanurzenie w wodzie. Aparat jest przyjazny w obsłudze, ale jakość zdjęć, a szczególnie szumy są poza akceptowalnym poziomem. Poza sprzętem do fotografowania używam też sprzętu do nagrywania głosów; nieprodukowanego już bardzo ale świetnie działającego rejestratora Olympus LS-3.

Baterie wiadomo, trzeba mieć kilka, a co najmniej dwie aby wymienić w terenie. Tak samo karty i komputer albo inny sposób do zgrywania dużej liczby zdjęć na duży nośnik. Ja nie usuwam zdjęć na bieżąco z karty jak robi to większość osób, potrzebuję więc dużego dysku to zgrywania wszystkiego “jak leci”. Ważne jest też wieczorne zorganizowanie ładowania baterii, komputera, smartfona. W kwaterach gdzie nie ma prądu z sieci z reguły włączany jest agregat na kilka godzin tylko po to aby naładować sprzęt elektroniczny. Istotne jest więc aby podłączyć wszystkie baterie i urządzenia na raz. Trzeba mieć własny przedłużacz i przewody do ładowania każdego urządzenia. Warto też mieć komplet przejściówek do wtyczek do gniazdek w różnych światowych systemach.

W tropikach organizowane są także nocne wyprawy na obserwacje sów, lelków i innych zwierząt o aktywności nocnej. Dobra latarka i czołówka powinna więc także znaleźć się w ekwipunku ptasiarza. Ja używam wielu różnych modeli z firm Fenix, Led Lenser i Mac Tronic.

Problemy z wodoszczelnością

I jeszcze jedna uwaga do tego jak pracuje sprzęt w lesie na równiku. Gdy mieszkamy w klimatyzowanym pomieszczeniu i wychodzimy rano do wilgotnego lasu mamy efekt jak u nas zimą, gdy wracamy z mrozu do ciepłego pomieszczenia. Na wszystkich częściach metalowych i szklanych skrapla się para wodna, co na początek działania w terenie jest mocno denerwujące i wymaga szybkiego czyszczenia sprzętu chusteczką z mikrowłókien. Codziennie mnie to dopadało w parku Taman Negara w Malezji gdzie zepsuta klimatyzacja chłodziła ponad miarę, a las był wyjątkowo gorący i wilgotny.

Przewożenie sprzętu

Większość ptasiarzy taszczy plecaki ze sprzętem, a ja chciałem mieć sprzęt gotowy do użycia, tak aby nie pompować zoomem a mieć go na stałe najbardziej wysunięty. Taki układ wraz z monopodem właściwie wyklucza stosowanie plecaka. Przy poszukiwaniu najwygodniejszego rozwiązania do transportu sprzętu wymyśliłem wiec, że z plecaka zrezygnuję . Poszukiwałem specjalnej torby, do którem zmieściłby się mój zestaw i szczęśliwie znalazłem torbę GITZO na statyw, do której pasuje cały zestaw z minimalnym luzem. Piankowa torba, złożony monopod i do tego zbroja silikonowa na korpusie zabezpieczają wszystko wystarczająco dobrze. Taka torba noszona na ramieniu razem z małym plecakiem na niezbędne w lesie tropikalnym gadżety – ręcznik, zapas wody, repelenty itp jest dobry rozwiązaniem i nie powoduje bólu w plecach. Na bramkach na lotnisku nie miałem też problemu z podwójnym podręcznym bagażem, a aparat w torbie świetni mieścił się w tyle samolotowego luku na bagaż podręczny.

Wycieńczające przemarsze

Wielogodzinne chodzenie po lesie, bo na tym polega obserwowanie ptaków w tych siedliskach, jest wyczerpujące. Pomimo dwu- trzygodzinnej przerwy w południe jest to spory wysiłek, szczególnie jeśli używamy dużego i jasnego obiektywu o dużej masie. Wysoka temperatura i wilgotność dodatkowo potęgują zmęczenie. W tak wymagającym środowisku każdy wypracowuje rozwiązania najbardziej odpowiednie dla siebie i swojej postury. Ja próbowałem różnych rozwiązań aby jak najwygodniej przemieszczać się z aparatem gotowym do użycia. Typowe i powszechne noszenie aparatu na firmowym pasku na ramieniu po paru godzinach powodowało u mnie dokuczliwy ból pleców. Koledzy praktykujący ten sposób po paru dniach też narzekali na niewygodę. Próbowałem zastosować rozwiązanie z paskiem w poprzek pleców i torsu. Niestety ból pleców też się pojawiał ale niektórzy chwalą sobie i to rozwiązanie. W końcu opanowałem rozwiązanie z monopodem na stałe przypiętym do zestawu aparat +teleobiektyw i noszeniu całości na ramieniu. Nie muszę wtedy podnosić aparatu tylko opuszczam go z ramienia. Przy dłuższych postojach i wyczekiwaniu na ptaka, który pojawi się bliżej, aparat jest w gotowości na wysuniętym monopodzie i nie obciąża ramion.

Warto zabezpieczyć obiektyw i korpus przed wspomnianymi już spadającymi kroplami wody w lesie, a także gwałtownymi deszczami nawet w porze suchej. Tu profesjonalne zabezpieczenia i jedocześnie maskowanie z rodzimej firmy Huga Nature sprawdzają się dobrze na obiektywy stałe jak i zoomy. A podczas ostatniej wyprawy testowałem silikonową zbroję na korpus i po dwóch tygodniach użytkowania jestem z niej zadowolony i pozostanie na dłużej jako stałe wyposażenie mojego zestawu.

 

Na fali wolnego rynku

Po wielu latach spędzonych na obserwowaniu i badaniu ptaków stwierdziłem, że może należałoby coś zmienić. Żaden pomysł jednak nie doszedł do etapu zaawansowanego działania bo nie starczało mi determinacji. Stwierdziłem, że cokolwiek co nie jest związane z ptakami będzie słabym pomysłem. I w końcu wprowadziłem w życie ideę, która kiełkowała już wcześniej ale nie rozwinęła się do tej pory. Moja przygoda jako handlowca zaczęła się na początku lat 2000. Zaczynałem sprowadzać używane ale w dobrym stanie lunety i lornetki kupowane na ebayu w Niemczech. Mój przyjaciel mieszkający na stałe w Niemczech kupował je dla mnie i przesyłał.  W Polsce sprzedawałem je znajomym ptasiarzom w konkurencyjnych cenach do nowych egzemplarzy. Później nawiązałem współpracę z firmą Lark prowadzoną prze ptasiarza i fotografa i już w 2005 roku byliśmy dystrybutorami na Polskę marki Opticron i przez dwa lata także marki Zeiss. W roku 2009 zarejestrowałem własną działalność gospodarczą, a od 2012 działa sklep EDREDON. Dołożyłem kolejne marki które reprezentuję w Polsce: Kite i Hawke oraz flagową markę Swarovski Optik, które reprezentuję jako najlepszy sprzedawca w segmencie Nature.

 

Jacek Betleja – dr ornitologii pracujący etatowo w Dziale Przyrody Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, od ponad 10 lat podróżnik kolekcjonujący obserwacje ptaków na liście życiowej, liczącej już ponad 2100 gatunków. Właściciel sklepu www.edredon.com.pl z bogatą ofertą markowego sprzętu do obserwacji ptaków firm: Swarovski, Kite, Kowa, Opticron, Hawke, Vortex i inne.

 

Posted in Ludzie, Sprzęt, Sprzęt fotograficzny and tagged , , , , , , , , , , , , , , , , .