Obserwacją ptaków może zająć się każdy, niezależnie od posiadanej wiedzy, sprzętu itd. Wystarczy chęć poznawania, to wszystko. Oczywiście na początek… 😉 Tak jak ornitologia sama w sobie jest bardzo dużą specjalizacją, tak odczytywanie obrączek na dzikich ptakach to według mnie crème de la crème w tejże dziedzinie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – bo skupia w sobie praktycznie wszystkie wymagania stawianie obecnie ornitologom. Wymusza posiadanie profesjonalnego sprzętu obserwacyjnego (luneta, lornetka, sprzęt do dokumentacji), wymaga rozległej wiedzy z zakresu identyfikacji gatunków ptaków (szczególnie w warunkach terenowych). W niniejszym artykule chciałbym pokazać jak łatwo zacząć swoją przygodę ze znakowanymi ptakami i móc szybko osiągać wyniki. Dla mnie przełomem był 4 października 2005 r., kiedy to podczas powrotu z obserwacji do domu znalazłem w wypluwce małą, metalową obrączką z dziwnym kodem literowo-cyfrowym oraz napisem “MOSKVA”. Okazało się, że ptak, do którego należała obrączka, a konkretniej rudzik, był zaobrączkowany w kwietniu 2005 r. na przedmieściach Moskwy, 1368 km od miejsca znalezienia obrączki!
Od czego zacząć?
Osoby dopiero rozpoczynające odczyty, powinny w pierwszej kolejności próbować swoich sił w odczytywaniu najłatwiejszych gatunków, jakimi niewątpliwie są łabędzie. Na miejskich zimowiskach, tylko za pomocą taniej lornetki lub niekiedy nawet gołym okiem można odczytać kilka-kilkanaście zaobrączkowanych łabędzi jednego dnia! Później, wraz z zagłębieniem się w tematykę obrączkarską pewnie zdecydujecie się na inwestycje w lepszy sprzęt optyczny, jak lepszy aparat z dużym zoomem (np. Nikon P900), lustrzankę z teleobiektywem czy też lunetę obserwacyjną. Wtedy możemy zacząć próbować swoich sił w odczytywaniu np. miejskich kaczek czy mew. Im większe nasze doświadczenie, tym więcej odczytów i więcej oznakowanych gatunków – z odpowiednim sprzętem możemy próbować szukać znaczników i odczytywać np. bociany, gęsi, żurawie, rybitwy, ptaki szponiaste, czy nawet drobne ptaki wróblowe przy karmnikach. Jednak najlepiej zaczynać od łatwych odczytów w miejskich parkach czy na plażach, i stopniowo z biegiem czasu podwyższać sobie poprzeczkę trudności.
Lornetka to podstawa
Swoją przygodę z obserwacjami ptaków, pewnie jak większość ornitologów, rozpocząłem jako 10-letni chłopiec od starej, topornej lornetki kupionej na bazarze za kilkadziesiąt złotych. Wraz ze wzrostem zainteresowania, zacząłem poważniej myśleć nad nieco lepszym sprzętem. W 2007 roku wymieniłem lornetkę, stając się właścicielem nowego Vortex Crossfire’a 10×42. Mimo tego, że sprzęt ten dopiero otwierał średnia półkę cenową, to przesiadając się na swoją pierwszą niewielką, dachową lornetkę wszedłem na zupełnie nowy poziom obserwacji. Do dziś nie zapomnę swoich pierwszych rzadkości obserwowanych tym sprzętem, w dramatycznej wręcz aberracji chromatycznej. AC we wspomnianym Vortexie była tak wielka, że mój pierwszy szablodziób był wręcz błękitno-czarny 🙂 Mimo wszystko, nadal mam tę lornetkę, i z rozrzewnieniem wspominam kilka lat, w czasie których była moim podstawowym sprzętem obserwacyjnym. Jednak apetyt rósł w miarę jedzenia, i po czasie jakość obrazu w moim sprzęcie zaczęła mi nieco przeszkadzać, albo może inaczej – nie była na poziomie moich oczekiwań. Jesienią 2014 roku przyszedł czas na emeryturę dla Vortexa, którego zastąpił znacznie bardziej solidny Zeiss Conquest HD. I wtedy też okazało się, że oglądając łabędzie na zaśnieżonym polu, wcale nie muszą być one biało-niebieskie (AC jest praktycznie nieobecna w polu widzenia lornetki, jedynie na samym skraju, co i tak w żadnym stopniu nie przeszkadza podczas użytkowania).
Ptasiarstwo zaczyna się od lunety
Pierwszy prawdziwy przełom w obserwacjach nastąpił w grudniu 2008 roku, kiedy to kupiłem swoją pierwszą lunetę – był to używany, kilkuletni Opticron ES 80 GA SD z okularem zoom 20-60x. Wtedy stałem się prawdziwym pełnowartościowym ptasiarzem – wyposażony w sprzęt z prawdziwego zdarzenia, z lunetą na plecach i lornetką dachową na szyi. Od tego momentu moje obserwacje nabrały zupełnie nowego wymiaru – po raz pierwszy mogłem przeglądać stada ptaków na dużych zbiornikach wodnych czy na podpoznańskich polach. Od samego początku moja uwagę przykuły wielotysięczne stada gęsi, wśród których przy odrobinie wprawy można było dostrzec pojedyncze bernikle białolice, gęsi krótkodziobe, czy też moje pierwsze odczytane obroże. Z takim sprzętem spędziłem w terenie kilka pięknych lat, pierwszych lat kiedy byłem “prawdziwym ornitologiem”.
Po kilku latach oszczędzania oraz świadomości, że poczciwy Opticron nie jest topowym sprzętem z górnej półki, dojrzałem do decyzji o zmianie lunety. Ponad półtora roku trwało, zanim zdecydowałem się na nową Kowę Prominar TSN-883 z okularem zoom 25-60x oraz boosterem x1,6, którą pieszczotliwie nazywam Alien* (ang. Obcy, od zielonego koloru lunety). Wybór sprzętu nie był przypadkowy – wiedziałem już wtedy, że moim głównym zainteresowaniem będzie odczytywanie obrączek. Stąd decyzja o kupnie Aliena, który nie tylko moim zdaniem ale i wielu innych sprzętowców z całej Europy jest to obecnie najlepszą lunetą do odczytywania obrączek. Od tego czasu mój sprzęt obserwacyjny uważam za skompletowany, teraz pora na uzupełnienie sprzętu dokumentacyjnego.
Mój obecny zestaw terenowy
Obecnie korzystam z Zeiss Conquest HD 10×42, Kowa Prominar TSN-883 z okularem 25-60x oraz konwerterem x1,6 (“podbijającym” powiększenie do 45-96x). Jako sprzęt do dokumentacji metodą digiscopingu, od niecałego roku wykorzystuję aparat systemu micro4/3, Panasonic Lumix GX-85 wraz z kitowym obiektywem 12-32 mm. Bezlusterkowiec jest podpinany do lunety za pomocą dedykowanego dla Kowy adaptera marki DIGIDAPTER. Całość spoczywa na statywie Manfrotto 290 Xtra oraz na głowicy video Manfrotto MVH500AH – to połączenie statywu i głowicy zapewnia lekkość podczas noszenia lunety w terenie oraz gładką i lekką pracę lunety. Więcej o moim zestawie można poczytać W TYM WPISIE. Dodatkowo, standardowym wyposażeniem podczas każdego wyjścia w teren są notatniki terenowe do zapisywania numerów obrączek.
Luneta czy aparat
Podczas praktycznie codziennych obserwacji terenowych, w czasie których odczytuję znaczniki na różnych gatunkach, korzystam zasadniczo z lornetki oraz z lunety. Lornetka sprawdza się w przeglądaniu stad np. gęsi w poszukiwaniu oznakowanych osobników, które następnie namierzam lunetą i odczytuję – takie rozwiązanie jest zdecydowanie szybsze niż przeglądanie całego stada lunetą.
W przypadku ptaków znajdujących się stosunkowo blisko, lub w przypadku obserwacji oznakowanych rzadszych gatunków czy też ptaków oznakowanych w krajach z niewielką liczbą znakowanych ptaków, staram się zrobić im również dokumentacyjne zdjęcie za pomocą techniki digiscopingu. Polega ona na podłączeniu aparatu do lunety, i robienie zdjęć poprzez układ optyczny lunety. Konieczne jest tutaj posiadanie także adaptera umożliwiającego połączenie wybranego aparatu z lunetą, a konkretniej z okularem lunety. Ja na co dzień korzystam z dedykowanego i bardzo wygodnego w użyciu adaptera DIGIDAPTER, za pomocą którego podpinam pod lunetę aparat micro 4/3 Panasonic Lumix GX-85.
Potrzeby sprzętowe
Obecnie jedyną rzeczą, której rzeczywiście mi brakuje to teleobiektyw do dokumentowania ptaków i odczytywania obrączek w locie. Mocno myślę nad zakupem spacerowego obiektywu Tamrona SP 150-600 mm f/5-6.3 Di VC USD G2, ponieważ obiektyw ten jest wystarczającym sprzętem w stosunku do moich potrzeb. Posiadam już lustrzankę Nikon D7100, do której podpiąłbym Tamrona. Mam nadzieję, że dzięki temu zestawowi odczytanie kolorowych obrączek na lecącym bieliku czy bocianie białym będzie już tylko formalnoscią. Poza tym teleobiektywem, zamierzam wymienić obiektyw używany w zestawie do digiscopingu. Głównie chodzi mi po głowie obiektyw Sigma 30 mm f2.8 EX DN. Taki zestaw jest z powodzeniem wykorzystywany przez wielu czołowych “digiscoperów” na całym świecie. Czas pokaże, które z tych potencjalnych inwestycji zostaną w najbliższych miesiącach zrealizowane.
Gdzie szukać obrączkowanych ptaków?
W naszym kraju możemy znaleźć mnóstwo lokalizacji, gdzie potencjalnie można sporo “poczytać”. Wszystko zależy od tego, jakie gatunki chcemy odczytywać, czy zależy nam na liczbie odczytów czy też wolimy pójść na “jakość” i odczytywać trudniejsze gatunki ptaków. Proponowałbym zaczynać od odczytów łatwych gatunków takich jak łabędzie w miastach, np. w Warszawie, Krakowie czy w Gdańsku. Trójmiasto samo w sobie jest wspaniałym miejscem do wielu odczytów w krótkim czasie. Na plażach można w ciągu kilku godzin z łatwością odczytać po kilkadziesiąt łabędzi niemych i śmieszek, w gdańskich parkach warto zwracać uwagę na dziesiątki oznakowanych krzyżówek oraz na wszechobecne śmieszki. Warszawa za to jest stolicą polskich mandarynek – bez problemu w ciągu jednego dnia można odczytać w stolicy kilkadziesiąt kaczuszek z niebieskimi plastikami. Kraków to oczywiście Wisła pod Wawelem i znane w kraju zimowisko łabędzi niemych. Ale przecież nie samymi miastami żyją odczytywacze obrączek. Wśród innych miejscówek znanych odczytywaczom na czele są oczywiście składowiska odpadów. Najlepiej, gdy znajdują się one w sąsiedztwie dużych miast oraz zbiorników wodnych czy rzek. Skupiają one jako żerowiska wielogatunkowe stada złożone z mew, krukowatych a czasami i bocianów białych. Inne dobre miejsca na odczytywanie obrączek to morskie porty i falochrony, gdzie mamy szansę odczytywania mew, rybitw czy biegusów. Na śródlądziu warto skupić się na stawach rybnych, zbiornikach zaporowych oraz dolinach dużych rzek, które skupiają często wielotysięczne stada łabędzi, gęsi, kaczek i żurawi. Nawet na rozległych łąkach i polach uprawnych istnieje szansa odczytania bocianów białych czy kolorowo oznakowanych szponiastych, jak bieliki, kanie, orliki czy błotniaki łąkowe. Prywatnie, zawsze wychodzę z założenia, że niezależnie od miejsca każdego napotkanego ptaka warto przejrzeć pod kątem obrączek, dzięki czemu zawsze i wszędzie mamy możliwość odczytania ciekawej obrączki nawet w miejscu, w którym się tego zupełnie nie spodziewamy.
Moje ulubione miejsca
Pamiętam jak dziś swoją pierwszą rowerową wyprawę na ptaki – w jeden dzień widziałem kilkanaście nowych dla mnie gatunków! Pamiętam też swojego pierwszego szablodzioba w tym miejscu, pierwszego odczytanego łabędzia krzykliwego z za granicy, pierwszego biegusa arktycznego. Piękne wspomnienia! Ale jak to bywa, wraz ze wzrostem mobliności (auto) i specjalizacją w odczytywaniu obrączek, lista ulubionych miejscówek poszerzyła się. Obecnie, bardzo lubię jeździć szczególnie na Zbiornik Wonieść, Jezioro Maltańskie w Poznaniu, Stawy Kiszkowskie pod Gnieznem oraz składowiska odpadów w Lulkowie i Giebni na pograniczu Wielkopolski i Kujaw. Szczególnym sentymentem darzę szczególnie poznańską Maltę – miejsce w samym centrum dużego miasta, z tysiącami spacerowiczów, biegaczy, rowerzystów, gdzie odczytałem już pewnie setki mew i dziesiątki rybitw z całej Europy. I pewnie popularna Malta jeszcze nie raz zaskoczy ciekawymi obrączkami. Moje ulubione miejsce na ptaki to po prostu lokalizacja, w której zaczynałem swoją prawdziwą przygodę z ptakami, czyli stawy rybne w Grzybnie (pow. śremski, WLKP). Jednym słowem – lokalny patriotyzm okraszony dużą liczbą oznakowanych ptaków, czyli im więcej oznakowanych mew, rybitw, gęsi czy żurawi w jakimś miejscu, tym lepiej.
Jak odczytują za granicą
Odczytywanie obrączek jest szczególnie popularne w miejscach skupiających duże ilości ptaków, a co za tym zazwyczaj idzie – wielu obserwatorów. W Europie jest sporo miejsc, w których można odczytać wiele ptaków z różnych gatunków – na gęsi można jechać do Holandii, na hiszpańskich składowiskach odpadów zimą można odczytać setki bocianów, mew, a nawet sępów wraz z innymi ciekawymi gatunkami. Dla odmiany, na wybrzeżach Morza Północnego można spędzić wiele dni na przeglądaniu wielotysięcznych stad siewkowców w poszukiwaniu kolorowo zaobrączkowanych biegusów, szlamników czy ostrygojadów. Poza granicami kraju znane wśród odczytujących są m.in. kibuce w Izraelu podczas jesiennego przelotu bocianów białych, kiedy to wielotysięczne stada ze wschodniej części Europy robią tam przystanek na uzupełnienie energii i odpoczynek, oraz np. przybrzeżne solniska w Tunezji i kultowy Park Narodowy Banc d’Arguin w Mauretanii – zimowiska dziesiątek tysięcy siewkowców, mew i rybitw z całej Europy.
Główne programy obrączkowania
Kiedy rozumie się intuicyjnie system obrączkowania, można łatwo zorientować się w tysiącach europejskich projektów kolorowego znakowania, rozpoznawania systemów kodowania obrączek poszczególnych centrali obrączkarskich. Przykład: w stadzie śmieszek udało się nam odczytać kilka plastikowych obrączek, wszystkie koloru białego, wszystkie składające się z czterech znaków. Znając systemy kodowania stosowane w różnych krajach, możemy z pamięci określić skąd (z jakiego państwa) pochodziły odczytane ptaki: obrączki plastikowe na prawej nodze rozpoczynające się literą “T” pochodzą z Polski, rozpoczynające się literą “E” pochodziły z Holandii, rozpoczynające się literą “S” z metalową obrączką na goleni drugiej nogi to ptaki z Chorwacji, a te rozpoczynające się literą “A” to mewy obrączkowane na terenie zachodnio-niemieckiej centrali Helgoland. Ich znajomość ułatwia mi zapamiętywanie setek kodów odczytanych już kiedyś ptaków. Ale spokojnie – wszystkie wspomniane wcześniej elementy oraz wiedza przychodzą z czasem. Wystarczy tak jak już wspomniałem – mieć chęci, a reszta powoli przyjdzie sama.
W Polsce…
Istnieje cała masa stron, które każda osoba zainteresowana odczytywaniem musi znać. W pierwszej kolejności wymienić należy stronę Krajowej Centrali Obrączkowania Ptaków wraz z systemem POLRING. System ten służy do wprowadzania informacji o zaobrączkowanych ptakach oznakowanych tzw. obrączkami ornitologicznymi, w celu uzyskania informacji powrotnych. Po zweryfikowaniu wpisanego przez nas stwierdzenia przez pracownika Centrali (jeżeli informacje o zaobserwowanym ptaku są zdeponowane w systemie), zazwyczaj w ciągu 1-2 dni otrzymamy informację zwrotną, czyli tzw. zwrotkę. Znajdują się w niej informacje pierwotne dotyczące obserwowanego ptaka: kto go zaobrączkował, gdzie, kiedy itd. Jeżeli jesteśmy zarejestrowani w systemie otrzymamy również dostęp do tzw. historii ptaka, czyli wszystkich poprzednich oraz przyszłych stwierdzeń tego osobnika – warto więc się rejestrować i wpisywać do POLRINGu każdy odczyt! Warto nadmienić, że pełną historię, tj. wszystkie stwierdzenia, będziemy otrzymywali tylko dla ptaków oznakowanych na terenie Polski. Dla obrączek zagranicznych otrzymamy niestety tylko dane pierwotne oraz wszystkie stwierdzenia z terenu naszego kraju. Mimo to, KAŻDY odczyt dokonany na terenie Polski należy bezwzględnie i zawsze wpisać do krajowego systemu, nawet jeżeli będziemy mieli o tym ptaku tylko dane obrączkowania i nic poza nimi, żadnej dalszej historii. Ale i na to jest sposób 😉
… i na Świecie
Oprócz polskiego systemu do wpisywania informacji o oznakowanych ptakach, istnieje wiele innych stron służących do wpisywania informacji o zaobserwowaniu ptaków z obrączkami. Są to zarówno strony konkretnych centrali obrączkarskich, jak i strony dotyczące konkretnych gatunków czy grup gatunków, znakowanych w ramach konkretnych projektów. Dla przykładu kilka stron, z których korzystam do uzyskania pełnych historii zagranicznych ptaków:
*Europejska Unia Obrączkowania Ptaków EURING – dzięki tej stronie można zgłosić odczyt każdego oznakowanego ptaka z terenu Europy. Oprócz tego, w zasobach strony możemy znaleźć ogrom informacji, takich jak np. system kodów, wykorzystywanych przez europejskie centrale obrączkarskie, mapy migracji czy też listy przeżywalności kilkuset gatunków ptaków. Pozycja obowiązkowa każdego odczytywacza!
*European Colour-ring Birding – lub w skrócie CR-Birding, strona prowadzona przez Dirka Raesa w ramach wolontariatu. Można na niej znaleźć informacje dotyczące projektów kolorowego znakowania: przyjazna wyszukiwarka pozwala w łatwy sposób znaleźć konkretny projekt, w ramach którego został oznakowany konkretny ptak. Wpisując gatunek, typ znacznika lub jego kolor dotrzemy do określonych projektów, a w odnośnikach do każdego z nich zawarte są takie informacje jak np. używane znaki, kraj w jakim projekt jest prowadzony czy też dane kontaktowe do koordynatora projektu. Dla aktywnych odczytywaczy jedna z najczęściej odwiedzanych witryn internetowych. Choć po kilku latach, na podstawie doświadczenia uzyskanego setkami czy tysiącami odczytów, można sporo projektów przywoływać z pamięci 😉
*Tracking Marked Geese and Swans – strona poświęcona kolorowo znakowanym łabędziom oraz gęsiom. Można za jej pomocą uzyskać informacje nt. wszystkich europejskich gatunków łabędzi, gęsi, bernikli oraz gęsiówek egipskich i kazarek, oznakowanych kolorowymi znacznikami (głównie obrożami oraz nożnymi obrączkami kolorowymi). Bardzo przyjemna w obsłudze, wręcz intuicyjna, a informacje zwrotne uzyskujemy wręcz natychmiast po wpisaniu odczytu do systemu.
*Save Aves – strona dedykowana kolorowo oznakowanym mewom z Chorwacji i Serbii. Dzięki niej bardzo szybko i sprawnie (niekiedy w kilka minut!) dostajemy wgląd w całą historie kolorowo oznakowanych mew z południa Europy. Od kilku lat, od kiedy na składowisku odpadów w Jacusevecu pod Zagrzebiem regularnie obrączkowane są mewy, jest to bardzo przydatna i często wykorzystywana strona.
*iCORA – strona poświęcona w całości kolorowo oznakowanym żurawiom. Pozwala wpisywanie obserwacji oraz śledzenie historii żurawi znakowanych we wszystkich krajach europejskich, zarówno tych obrączkowanych kombinacjami kolorowych obrączek, jak i obrączkami kodowanymi (takimi, jakie stosuje się np. w Polsce).
Poza wyżej wymienionymi stronami jest wiele innych, dedykowanych konkretnym gatunkom czy też konkretnym państwom. W razie pytań – chętnie pomogę 😉
“Ornitologia sportowa”
Mój obecny cel na najbliższą przyszłość, to dotarcie do progu Klubu 50 – czyli odczytanie obrączek na co najmniej 50 gatunkach ptaków na terenie Polski. Co prawda brakuje mi zaledwie 2 gatunków do tej okrągłej liczby, jednak przy 48 gatunkach ciężko jest znaleźć nowy do odczytania. W związku z tym pojawia się również tutaj zjawisko, zwane na Zachodzie twichingiem. Twich, lub jak wolę w spolszczonej wersji tłicz, to nic innego jak pojechanie na “zaliczenie” konkretnego gatunku, aby dopisać go do swojej listy. Im więcej gatunków na danej liście się znajduje, tym częściej nowe wpisy pojawiają się właśnie poprzez tłicze. Również i u mnie rozpoczęła się przygoda z “zaliczaniem” kolejnych gatunków. Do tej pory były to m.in. rybołów, pustułka, gęś mała i ostatnio błotniak łąkowy. We wszystkich przypadkach, miałem informacje o odczytaniu ptaka wspomnianego gatunku w danym miejscu. Następnie sam wyruszałem w poszukiwaniu danego osobnika i odczytaniu go. Ostatnia wycieczka to aż 700 km i miała na celu odczytanie błotniaka łąkowego, oznakowanego znaczkami skrzydłowymi na terenie niemieckiej centrali DER Radolfzell, a lęgowego na Opolszczyźnie. Dodatkowo był to dla mnie dublet, ponieważ nie dość, że udało mi się odczytać nowy dla mnie gatunek, to jeszcze dołączyłem do swojej listy nową odczytaną centralę obrączkarską. W kolejnych latach planuje nadal czytanie oznakowanych ptaków głównie w Wielkopolsce, jednak zamierzam poszerzać horyzonty na inne rejony kraju, oraz wyjazdy odczytowe poza granice Polski. Ale o tym w przyszłości, jak się wszystko uda…
Dlaczego warto?
Zależy mi na pokazaniu jednego: że każdy odczyt obrączki jest niezwykle istotny. Poświęcając chwilę na odczytanie obrączki, zapisanie numeru w notatniki i wpisaniu odczytu do systemu POLRING stajemy się częścią nauki obywatelskiej, tzw. citizen science. Każdy taki pojedynczy odczyt trafia później do obrączkarza, który często poświęcał własny czas, pieniądze i zapał na kupno obrączek, a następnie chwycenie danego osobnika, oznakowanie go, dokonanie niezbędnych pomiarów i wypuszczenie w możliwie jak najkrótszym czasie. Dla osoby zakładającej obrączkę, każda wiadomość powrotna z oznakowanego ptaka jest na miarę złota, a tym cenniejsza, im więcej szczegółowych danych będzie zawierała. Takie wiadomości powrotne pozwalają nie tylko na śledzenie przemieszczeń danego osobnika, ale dają możliwość określenia zimowisk, lęgowisk, przywiązaniu do konkretnych miejsc, długości życia, kondycji i wielu, wielu innych! Pragnę również propagować działalność czytelniczą zarówno wśród zawodowych ornitologów i przyrodników, jak i wśród osób dotychczas zupełnie nie związanych z ptakami.
Ciężko określić, co byłoby największym osiągnięciem w tej dziedzinie. W przyszłości chciałbym nadal skupiać się na odczytywaniu, jednak wolałbym iść w kierunku jak największego wykorzystywania odczytów w ramach szeroko rozumianej nauki. W związku z tym od kilku miesięcy prowadzę fanpage popularyzujący tematykę odczytywania obrączek oraz pomagam zainteresowanym np. w odczytaniu obrączki na ptaku, którego widzieli podczas wakacji, i uzyskaniu informacji zwrotnej z takiej obserwacji. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem, za co bardzo dziękuję, bo to motywuje do dalszego działania.
O mnie
Moja przygoda z ptakami rozpoczęła się…w sumie to dokładnie nie wiem kiedy. Pasję do przyrody i otaczającego świata zaszczepił we mnie bardzo wcześnie mój nieżyjący dziadek Antoni, za co niestety nie zdążyłem mu podziękować… Już od dzieciństwa, kiedy koledzy siedzieli w domu, ja brałem psa, lornetkę i znikałem na parę godzin na łąkach i polach pod rodzinnym Czempiniem w Wielkopolsce. W szkole podstawowej zacząłem prowadzić swój pierwszy notatnik z obserwacjami, a pierwszy wpis pochodzi z 4 lipca 2000 roku. Od tego czasu skupiłem się już typowo na ptakach, stopniowo zdobywając wiedzę, doświadczenie terenowe, no i oczywiście sprzęt. Kolejny przełomowy moment to koniec 2008 r., kiedy kupiłem swoją pierwszą lunetę – od tego momentu zrozumiałem, że wyszukiwanie i odczytywanie obrączek jest tym, co sprawia mi w terenie największą przyjemność. Od tego czasu z każdym rokiem dowiadywałem się więcej o istniejących projektach obrączkowania różnych gatunków, czytałem coraz więcej oznakowanych ptaków i starałem się odczytywać nowe dla mnie gatunki. I takie motto przyświeca mi do dziś.